Największa niemiecka wyspa nie kojarzyła się dotąd z wielką wymianą towarową, która nadal odbywa się głównie w wielkich portach, takich jak Hamburg, Brema czy Wilhelmshaven. Nazwę Mukran warto jednak zapamiętać, gdyż wiele wskazuje na to, że rugijski port stanie się jednym z najważniejszych na Bałtyku i w całej Europie.
Jednym z fundamentalnych elementów polityki państwa pruskiego względem ziem polskich w wiekach XVIII i XIX było nieustanne ograniczanie rozwoju Gdańska. Nawet po dokonanych zaborach strategia naszego zachodniego sąsiada opierała się zawsze na sabotowaniu handlu z udziałem najważniejszego polskiego portu przy jednoczesnym wzmacnianiu pozycji jego niemieckich konkurentów.
Nawiązujące coraz wyraźniej do imperialnej polityki pruskiej, współczesne Niemcy w twórczy sposób kontynuują tę tradycję, tym razem rozwijając położony w linii prostej zaledwie 50 km od Świnoujścia port Mukran (dystans lądowy to ok. 130 km). Wybór właśnie tego miejsca podyktowany został wieloma czynnikami, takimi jak dogodne warunki do obsługi wielkich statków, bliskość Berlina czy też nautycznie najkrótsza odległość od Skandynawii, Finlandii, Rosji i krajów bałtyckich. Przed rosyjską inwazją na Ukrainę przez Mukran miała przechodzić jedna z ważniejszych odnóg nowego jedwabnego szlaku, łącząca Europę Zachodnią z Chinami przez Bałtyjsk w obwodzie kaliningradzkim. Te plany na razie znalazły się w zamrażarce, ale przy pomocy rugijskiego portu niemieckie państwo może przynajmniej realizować swoją politykę tłamszenia polskich aspiracji – szczególnie że może liczyć na usłużną pomoc uśmiechniętej koalicji Donalda Tuska.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.