No więc Nawrocki. Taka wersja obowiązywała w piątek, gdy pisaliśmy te słowa. W czwartek bowiem wiewiórki informowały o decyzji podjętej wreszcie przez Naczelnika. Szanowni Czytelnicy są od nas mądrzejsi, gdyż już po niedzielnej konwencji w Krakowie. My za to usłyszeliśmy parę ciekawych komentarzy z okolic Nowogrodzkiej, więc się podzielimy.
Komentarze dzielą się na umiarkowanie złośliwe i bardzo złośliwe. Nie chodzi o samą osobę Karola Nawrockiego, lecz o intencje Naczelnika. Umiarkowanie złośliwi twierdzą, że nie wierzy w wygraną w wyborach prezydenckich, więc zrezygnował z szukania idealnego kandydata. Bardzo złośliwi mówią, że kandydatem na prezydenta nie mógł zostać Przemysław Czarnek, bo po przegranych wyborach, ale już z poparciem wielu milionów wyborców, zabrałby Naczelnikowi partię.
Tymczasem dochodzą nas słuchy o starcie w wyborach tajemniczego czarnego konia. A może „złotego konia”, bo chodzi o jednego z polskich miliarderów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.