W oczy rzucają się śmiałe linie nadwozia, a także przeprojektowana osłona chłodnicy, która optycznie poszerza sprzedażowy hit koreańskiej marki. Podobać mogą się również lampy parametryczne – gdy zapłon jest wyłączony, są one zintegrowane z osłoną chłodnicy i niemal niewidoczne, z kolei zapalone tworzą ciekawy układ i zwracają uwagę przechodniów.
Podczas liftingu Koreańczycy najmocniej poprawili jednak wnętrze swojego średniej wielkości SUV-a. I – co ważne – wzięli pod uwagę wiele krytycznych głosów dotyczących poprzedniego wcielenia tego modelu. Deskę rozdzielczą tworzą dwa zakrzywione wyświetlacze o przekątnej 12,3 cala każdy oraz wiele przycisków i pokręteł (m.in. do regulowania radia czy sterowania klimatyzacją). Trójramienna kierownica stała się bardziej ergonomiczna. Znalazło się też przy niej miejsce na sterowanie siedmiostopniową automatyczną skrzynią biegów. Zastosowane do wykończenia kabiny materiały sprawiają wrażenie dobrej jakości. Są też – w większości – przyjemne w dotyku, choć np. półka dla pasażera mogłaby być wykończona plastikiem wyższej jakości. W przestronnej kabinie na brak miejsca pasażerowie z tyłu nie powinni narzekać, bo miejsca na nogi jest tutaj sporo. Czworo dorosłych spokojnie może więc wyruszyć Tucsonem w daleką trasę. Całkiem duży jest też bagażnik – ma aż 577 l pojemności, a po złożeniu tylnej kanapy można go powiększyć do 1756 l.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.