Dla prezydenta Erdoğana to pewnie ważne, bo czasy imperium darzy on szczególnym sentymentem Turcja wygrała wojnę domową w Syrii”. „W skali regionu Turcja stała się wielkim zwycięzcą, co jednak oznacza, że bierze na siebie odpowiedzialność za powodzenie przemian”. „Wpływy Turcji w Damaszku wzrosną; zajmie ona miejsce Rosji i Iranu”. „To wielkie zwycięstwo Turcji i genialne posunięcie Erdoğana”. Rzadko się zdarza, by eksperci i komentatorzy, reprezentujący think tanki i media z różnych krajów Zachodu i Bliskiego Wschodu, byli tak bardzo jednomyślni. Turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan, zazwyczaj budzący mieszane uczucia, z dnia na dzień stał się bohaterem, tak zresztą jak sama Turcja. Obalenie reżimu Baszara al-Asada wszędzie przyjęto z radością połączoną z poczuciem, że kończy się czas ponury, krwawy i tragiczny. Nawet jeśli nie sposób dzisiaj powiedzieć, jak będzie wyglądać otwierający się nowy rozdział. Może on również rozwinie się w kierunku, jakiego nikt by sobie nie życzył?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.