W konkursie, co rozpadnie się pierwsze: strefa Schengen czy strefa euro, do niedawna obstawiałem strefę euro. Teraz na prowadzenie zdecydowanie wysunęła się strefa Schengen.
To smutne, ale też pouczające, obserwować, jak interesujący projekt polityczny, ułatwiający życie milionom obywateli państw, które sygnowały umowę, rozpada się na naszych oczach. A tak właśnie dzieje się ze strefą Schengen – porozumieniem 26 krajów w sprawie przekraczania bez kontroli granic między nimi. Cóż, kiedy konstruuje się projekty oparte na fałszywych przesłankach, porażka jest właściwie pewna. Niewiadomą pozostaje tylko to, czy dojdzie do niej prędzej, czy później. Układ z Schengen mógł więc jako tako działać do chwili, aż nie został poddany prawdziwemu testowi. No i właśnie został. Wdzierający się każdego dnia całymi tysią- cami do państw południa strefy, a więc jednocześnie do całej strefy Schengen, uciekinierzy z Bliskiego Wschodu oraz Afryki rozmontowują naszą strefę swobodnych podróży. A przy okazji być może całą UE.
Unię, która z powodzeniem mogła trwać jako celna i handlowa unia silnych państw, twardo broniących swej chrześcijańskiej tożsamości – także, a raczej zwłaszcza, przed gotowymi porwać się na nią imigrantami z innego świata. Unię silnych państw z własnymi walutami, swoimi prawami, bez prób narzucania ich jednym krajom przez inne, z wykorzystaniem jako parawanu rzekomego wspólnego unijnego interesu.
No, chyba że się mylę – ja i pozostali, którzy myślą podobnie – a rację mają „postępowi” Europejczycy. Ci, którzy uparcie namawiają nas do przyjęcia wszystkich zmierzających do Europy uchodźców. Ci, którzy wmawiają nam, że nie musimy się obawiać o bezpieczeństwo, bo imigranci jak potulne owieczki zasymilują się z naszymi narodami. Będą grzecznie się uczyć naszych języków, przyjmować naszą kulturę i ochoczo pracować. No i nawet przez myśl im nie przejdzie wzniecanie niepokojów oraz podkładanie bomb w naszych miastach. Ani im, ani ich dzieciom.
Tak czy owak „postępowcom” wzywającym do popełnienia przez Europę samobójstwa poprzez danie gościny jak największej liczbie uchodźców już udało się coś, co do niedawna wydawało się prawie niemożliwe. Otóż udało im się prześcignąć – w mrożeniu nam krwi w żyłach – tych „postępowców”, którzy wzywają do popełnienia przez Europę samobójstwa przez „jeszcze szybsze i jeszcze głębsze rozszerzanie i umacnianie” strefy euro. Bo też czy powolna agonia, którą sprowadza na nas zwijająca się z powodu wspólnej waluty europejska gospodarka, może konkurować ze śmiercią od bomby – albo kuli – zamachowca? A zatem: Co najpierw się rozpadnie? Strefa Schengen czy strefa euro?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.