Zdaniem dr. Łuczuka działanie PO we Wrocławiu jest od strony wizerunkowej mocno ryzykowne. – Wydaje się, że Grzegorz Schetyna dopóki nie miał jeszcze pewności, czy dojdzie do koalicji z Nowoczesną próbował grać na kilka frontów.
A we Wrocławiu, gdzie poparcie dla PO jest duże i partia ta może sobie na wiele pozwolić, zdecydował się na manewr z wystawieniem uważanego za konserwatystę Kazimierza Michała Ujazdowskiego – mówi portalowi DoRzeczy.pl Piotr Łuczuk.
– Chodziło o pokazanie, że PO jest formacją otwartą, wielonurtową, z której mogą kandydować i lewicowcy, i liberałowie, i konserwatyści. Wejście w koalicję z Nowoczesną zmieniło ten trend. Stąd mocny skręt w lewą stronę – tłumaczy ekspert.
Jego zdaniem we Wrocławiu doszła jeszcze kalkulacja wyborcza. – Na pewno doszło do typowego kiedyś dla Tuska, a dziś Schetyny liczenia szabel. Zapewne władze PO uznały, że łatwiej im będzie pozyskać wyborców lewicy, niż konserwatywnych. I z punktu widzenia samego Wrocławia taka strategia może być opłacalna – mówi Łuczuk.
Jak zaznacza, w skali ogólnopolskiej może być problematyczna. – To duże ryzyko. Najpierw postawiono na konserwatywnego kandydata, a potem nagle z niego zrezygnowano. We Wrocławiu może da to dobry wynik, ale w skali kraju będzie niezrozumiałe szczególnie dla wyborców niezdecydowanych, o których PO walczy – podsumowuje dr Piotr Łuczuk.
W poniedziałek PO ogłosiła, że Kazimierz Michał Ujazdowski nie będzie jej kandydatem na prezydenta Wrocławia. Wspólnego kandydata ma na początku sierpnia wskazać Nowoczesna. Wg doniesień medialnych ma to być wspierany przez obecnego prezydenta Wrocławia Rafała Dudkiewicza Jacek Sutryk.
Czytaj też:
PO wystawiła „konserwatystę” Ujazdowskiego we Wrocławiu. Już go nie popieraCzytaj też:
Ujazdowski kandydatem PO na prezydenta Wrocławia
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.