Serwis wziął pod uwagę średnią stawkę jaką Gazprom płaci za tranzyt gazu innym krajom i wyliczył, że za przesył surowca przez polski odcinek gazociągu jamalskiego rosyjski koncern powinien płacić nam 600 mln dolarów rocznie, co daje ponad 2 mld złotych.
Cytowany przez portal Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, powiedział, że Gazprom "płaci na Ukrainie, płaci na Białorusi, płaci w innych krajach, a w Polsce nie". Jak to możliwe?
Minister tłumaczy, że tak zakłada umowa, którą podpisano za rządów Platformy i PSL. – Do końca kontraktu, czyli do 2020 r. nic nie dostaniemy – oświadczył Naimski, dodając, że sprawa jest w prokuraturze, proces toczy się w trybie niejawnym i trzeba poczekać na rozstrzygnięcie.
Janusz Piechociński, który w rządzie poprzedniej koalicji był ministrem gospodarki, odbija piłeczkę i nazywa Naimskiego "niepoważnym facetem". Jego zdaniem PiS zarzuca swoim poprzednikom uzależnienie Polski od dostaw gazu z Rosji, a sam importuje z tego kraju węgiel.
Money.pl przypomina o raporcie Najwyższej Izby Kontroli, która stwierdziła, że w działaniach ministra gospodarki w latach 2009-2010 dotyczących porozumień gazowych z Gazpromem miały miejsce nieprawidłowości.
Czytaj też:
Pawlak, Rosja i umowa gazowa. Szykuje się polityczne trzęsienie ziemi?