Robert Biedroń udzielił wywiadu „Rzeczpospolitej”. Mówił w nim o swoich planach politycznych. Konkretów pada niewiele, nie brak za to gładkich sformułowań:
„Potrzebna jest nowa energia i nowe rozdanie. Coś, co przywróci nadzieję, że dla Polski jest dobra przyszłość. Jeśli nie uderzysz w „wysokie c", jeśli nie przekonasz, że potrzebna jest zmiana, żeby ta ludzka energia przyszła – to rzeczywiście nic się nie zmieni” – mówi w wywiadzie Biedroń.
I podkreśla, że na dokonywaniu zmian „się zna”. „Na początku jesteś sam, potem jest was garstka, a pojutrze miliony. Tak się robi politykę. Tak się buduje dom (…) Będę budował ten dom dalej, wypracuję najlepszą ofertę, a w lutym na kongresie założycielskim przedstawię założenia programowe, całą drużynę i nazwę przyszłego ruchu” – zapowiada polityk.
Biedroń uważa, że jest bardzo dobrze odbieranym prezydentem Słupska i wie, jak odebrać elektorat Prawu i Sprawiedliwości. Mówi też, że był na spotkaniu z narodowcami, którzy „chcieli go obrazić” ale on się z nimi… przytulił.
„Okazało się jednak, że można ze sobą rozmawiać, choć to dla wielu niewyobrażalne, że Biedroń może rozmawiać z narodowcem. Przytuliliśmy się nawet i zrobiliśmy selfie” – wspomina Biedroń.
I rzuca kolejne hasła: „Trzeba wypłynąć na szerokie wody. Koniec z rekinami, koniec z akwenami pełnymi krwi. Trzeba skończyć z dyskursem podziału i wojny” – deklaruje. Robert Biedroń zaznaczył też, że nie można rezygnować z programu 500 Plus, ale nie wolno przy tym „zabierać wolności i łamać zasady państwa prawa”.
Jednym słowem zgoda, miłość, koniec zaciekłej walki politycznej. Mnóstwo lukru, i tylko konkretów brak.
Czytaj też:
Budka upomina Biedronia. "Robert, miej trochę pokory!"