Jego zdaniem Polska wchodzi w niebezpieczną spiralę zadłużenia, napędzaną nadmiernymi wydatkami militarnymi i socjalnymi. – Rozwijamy się na kredyt. Ten wzrost gospodarczy jest w dużej mierze finansowany przyrostem długu publicznego, a ponadto jest wzrostem jałowym. Część z niego służy tylko satysfakcji polityków, a nie zaspokajaniu potrzeb konsumpcyjnych społeczeństwa – mówił na antenie RMF24 prof. Grzegorz Kołodko, odnosząc się do przyjętego kilka dni temu przez rząd projektu budżetu państwa na 2026 rok.
"Iluzoryczne zagrożenie wojną"
Ekonomista zwrócił uwagę, że roczne wydatki na obronność sięgają już 200 mld złotych, co stanowi blisko 5 proc. PKB – jeden z najwyższych wskaźników na świecie. – Militarna euforia nas pogrąża. Nie grozi nam żadna wojna, ale tak długo, jak społeczeństwo będzie szantażowane iluzorycznym zagrożeniem, wydatki militarne będą rosły – dodał.
Profesor przedłożył słuchaczom także ciekawą propozycję dotyczącą finansowania zakupów obronnych Polski. Jego zdaniem można na ten cel przeznaczać część rezerw NBP, sięgających niemal biliona złotych. – Zamiast zadłużać państwo i podnosić podatki, lepiej zapłacić za zbrojenia pieniędzmi z NBP – stwierdził. Jednocześnie przyznał, że taki ruch wymagałby zgody zarówno banku centralnego, jak i prezydenta.
"Budżet jest źle skonstruowany"
Kołodko nie szczędził krytyki wobec rządu w kwestii struktury wydatków publicznych. – Budżet jest źle skonstruowany – zarówno po stronie dochodów, jak i wydatków. Nadmierne środki kierowane są na zbrojenia i świadczenia socjalne. To nie służy spójności społecznej ani długofalowemu rozwojowi – ocenił. Były minister skrytykował także pomysły wprowadzania nowych podatków, takich jak podatek obronny czy podwyżki akcyzy. – To są złe pomysły. Potrzebujemy rozsądku, nie nowych danin – mówił.
Kołodko zaapelował również o ograniczenie wydatków obronnych do maksymalnie 3,5 proc. PKB oraz reformę systemu transferów socjalnych, w tym programu 800+. – Trzeba ustalić wydatki obronne na poziomie co najwyżej 3,5 proc. PKB i zrewidować system transferów socjalnych, w tym świadczenie 800+, które trafia nawet do najlepiej zarabiających – podkreślał ekonomista. Na zakończenie ostrzegł, że bez zmian w polityce wydatkowej deficyt i dług publiczny będą się pogłębiać.
Czytaj też:
"Fatalne prognozy są najpewniej... zaniżone". Morawiecki wszczyna "alert"Czytaj też:
"Przełomowy budżet". Premier zapowiada "kolejny wielki krok cywilizacyjny"
