Otworzyć SN na obywateli
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

Otworzyć SN na obywateli

Dodano: 
Otworzyć SN na obywateli
Otworzyć SN na obywateli Źródło: fot. Maciej Zienkiewicz/tygodnik powszechny/forum
Z sędzią Barbarą Piwnik, byłą minister sprawiedliwości rozmawia Maciej Pieczyński

Maciej Pieczyński:Czego brakuje pani we wprowadzanej przez PiS reformie sądownictwa?

Barbara Piwnik: Przestraszę pana swoim radykalizmem.

Bardzo proszę.

Gdyby to ode mnie zależało, zabrałabym z sali rozpraw monitory, a sędziom asystentów. Reszta poprawiłaby się sama. Gdyby sędzia podczas rozprawy nie śledził protokołu na monitorze i nie poprawiał błędów ortograficznych, mógłby skupić swoją uwagę na podsądnym świadku. Wtedy nie musiałby dowiadywać się ze szkoleń, jak rozpoznać kłamstwo, bo wystarczyłoby zacząć obserwować ludzi, żeby się tego nauczyć. Wiem, że jeśli sędzia przypilnuje protokołu w trakcie rozprawy, to potem ma więcej wolnego czasu, mniej pracy zabiera do domu. Jednak tym samym traci bezpowrotnie coś, co mógłby tylko na sali rozpraw zauważyć. Uzasadnienia orzeczeń piszą asystenci sędziów, którzy nie mogą uczestniczyć w sędziowskich naradach, podczas których zapada decyzja o wyroku. Asystent musi więc sporządzić uzasadnienie na podstawie tego, co w paru słowach usłyszy od sędziego, oraz tego, co wyczyta w literaturze przedmiotu. Często więc uzasadnienia są sporządzane na zasadzie „kopiuj, wklej”i odzwierciedlają raczej wiedzę teoretyczną autora niż praktyczne przesłanki takiej, a nie innej decyzji. W tym wszystkim zapomina się o człowieku. Znam przypadek sędzi, która w sprawie dyscyplinarnej tłumaczyła się z wadliwego orzeczenia tym, że nie miała czasu przeczytać akt, a oparła swoją decyzję na tym, co zreferował asystent. To powinno dyskwalifikować sędziego, tymczasem ona została uniewinniona! Sędzia musi brać pełną odpowiedzialność za prowadzoną przez siebie sprawę.

Cały wywiad dostępny jest w 40/2018 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także