Zbigniew Grzegorowski, będąc funkcjonariuszem gdańskiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa, stał się pasem transmisyjnym Lecha Wałęsy do środowiska esbeków. On też odegrał ważną rolę w całym procesie kolekcjonowania kompromitujących Wałęsę dokumentów SB w latach 1992–1995, a ostatnio miał być spiritus movens niedoszłej „debaty” Wałęsy z historykami opisującymi agenta „Bolka”. Przez lata przedstawiał się jako „pracownik administracji państwowej”, który od 1983 r. interesuje się „teorią i praktyką funkcjonowania służb specjalnych w aspekcie bezpieczeństwa państwa”. Funkcjonował też jako trener w Zapaśniczym Klubie Sportowym Granica Gdańsk. Dzisiaj jest funkcjonariuszem ABW oddelegowanym do Wrocławia, ale z ambicjami sięgającymi znacznie dalej, choć nigdy nie powinien pracować w tajnych służbach wolnej Polski. Dzięki odtajnieniu jego teczki przez ABW poznaliśmy kulisy tej kariery.
Zbigniew Grzegorowski (rocznik 1957) postanowił wstąpić do bezpieki jesienią 1981 r., czyli w czasie narastającej konfrontacji władz PRL z Solidarnością. Był z zawodu technikiem elektrykiem i świeżo upieczonym rezerwistą LWP, ale – mimo że skończył Szkołę Oficerską Wojsk Obrony Przeciwlotniczej w Koszalinie – nie chciał służyć w armii. W podaniu do komendanta wojewódzkiego MO w Gdańsku z 14 października 1981 r. wyraźnie zaznaczył, że chciałby pracować w SB! Do pracy w bezpiece rekomendował go Zbigniew Alijew, nauczyciel i trener sekcji zapaśniczej w KS Spójnia Gdańsk. „[Alijew] przedstawił mi go jako człowieka odpowiedzialnego, zdyscyplinowanego, o bardzo dobrej opinii w swoim środowisku i klubie sportowym” – napisał funkcjonariusz SB. (...)
FOT. KAMIL GOZDAN/AGENCJA GAZETA