Legislacyjna ruletka kosztem polskiej gospodarki

Legislacyjna ruletka kosztem polskiej gospodarki

Dodano: 
Tytoń
Tytoń Źródło: Unsplash / Afif Ramdhasuma
W zaciszu gabinetów Stałego Komitetu Rady Ministrów ważą się losy branży, w której Polska jest europejskim liderem. Projekt UD213, pod płaszczykiem walki o zdrowie publiczne, grozi zdemolowaniem legalnego rynku, oddaniem pola szarej strefie i wbiciem noża w plecy polskich rolników.

Zaledwie kilka miesięcy temu, w lipcu 2025 roku, weszła w życie nowelizacja uszczelniająca rynek wyrobów tytoniowych. Wprowadzono zakaz sprzedaży w internecie, zakaz sprzedaży nieletnim, ograniczenia w automatach. Cel był słuszny: ochrona młodzieży. Biznes zacisnął zęby, dostosował się, zainwestował w nowe systemy kontroli. Choć nie obyło się bez skandalu – jeden produkt, jednego koncernu tytoniowego „wymknął” się nowym przepisom. Jak do tego doszło? Media huczą od spekulacji i nierzadko lobbingowych przypuszczeń.

Nie minęło pół roku, a urzędnicza machina znów ruszyła. Nowy projekt (UD213) zakłada de facto całkowity zakaz sprzedaży woreczków nikotynowych (poprzez eliminację aromatów) oraz jednorazowych e-papierosów. Bez analizy skutków poprzedniej ustawy, bez refleksji nad wpływami budżetowymi, za to z politycznym zacięciem godnym lepszej sprawy.

Recydywa legislacyjna

To, z czym mamy do czynienia, to legislacyjna nadpobudliwość. Eksperci Business Centre Club i Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) od lat apelują o stabilność prawa. Bartłomiej Gęca, wice prezes lubelskiej firmy Chemnovatic, w dramatycznym liście do Ministerstwa Rolnictwa pisze wprost: „Otoczenie prawne staje się dla firm takich jak nasza skrajnie nieprzewidywalne”. Chemnovatic to nie jest garażowa manufaktura. To nowoczesny zakład, który eksportuje polską myśl technologiczną i produkty do 70 krajów. Firma zatrudnia kilkaset osób w regionie, gdzie bezrobocie sięga ponad 7%.

Decyzja o zakazie aromatów w woreczkach nikotynowych to wyrok śmierci dla tego produktu. Jak zauważa Krajowa Rada Izb Rolniczych (KRIR), konsumenci nie wybierają smaku tytoniowego. Eliminacja aromatów to eliminacja całej kategorii. Kategorii – dodajmy – legalnej, opodatkowanej i kontrolowanej.

Zamach na "Zielone Złoto" Lubelszczyzny

Najbardziej szokujące w tym wszystkim jest ignorowanie głosu polskiej wsi. Polska jest jednym z największych producentów tytoniu w Unii Europejskiej. To nasze „zielone złoto”, które daje utrzymanie tysiącom rodzin na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu.

Projekt UD213 budzi sprzeciw Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale resort zdrowia zdaje się być głuchy na argumenty kolegów z rządu. Prezes Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz ostrzega: „Nowelizacja może doprowadzić do wygaszenia produkcji tytoniu”.

Mechanizm jest prosty: do wyprodukowania 1 tony czystej nikotyny potrzeba 30-40 ton liści tytoniu. Chemnovatic wskazuje, że przy swoim zapotrzebowaniu oraz sprzyjających w Polsce przepisach legislacyjnych mógłby skupić niemal połowę krajowej produkcji tytoniu!. Nikt nie będzie myślał o rozwoju współpracy w tym kierunku, jeśli nad rynkiem wisi topór kata w postaci ustawy pisanej na kolanie.

Rolnicy są na skraju wytrzymałości. Dla nich uprawa tytoniu to często jedyna szansa na rentowność w trudnych czasach. Niszczenie tego sektora, w momencie gdy rolnictwo boryka się z kryzysem, to gospodarczy sabotaż.

Budżetowa schizofrenia: pieniądze w błoto, nie na NFZ

Spójrzmy na liczby, bo one nie kłamią. Polska znajduje się w procedurze nadmiernego deficytu. Minister Finansów szuka oszczędności, tnie wydatki na NFZ (nawet o 10 mld zł!), a jednocześnie rząd lekką ręką rezygnuje z gigantycznych wpływów.

Nowe zakazy dotykające branży tytoniowej znacząco zmniejszą wpływy z akcyzy. Straty z tego tytułu mogą sięgać od kilkuset milionów do ponad 2 miliardów złotych. I to w sytuacji, kiedy Polska już świadomie zrezygnowała z przychodów z e-papierosów.

Czy stać nas na taką ekstrawagancję? Wyrzucamy do kosza setki milionów złotych z legalnego obrotu, by chwilę później płakać, że brakuje na onkologię czy kardiologię. To nie jest gospodarność. To jest chaos.

Hipokryzja i podwójne standardy

Dlaczego rząd tak zaciekle walczy z saszetkami nikotynowymi produkowanymi przez firmy tytoniowe, a jednocześnie przymyka oko na produkty farmaceutyczne?

KRIR punktuje to bezlitośnie: „Wyroby farmaceutyczne stosowane w terapiach zastępczych (np. gumy do żucia, spraye), które również zawierają nikotynę oraz aromaty smakowe, nie są objęte podobnymi ograniczeniami”.

Nikotyna w gumie do żucia z apteki jest „dobra”, a nikotyna w saszetce ze sklepu jest „zła”? Obie mają smaki, obie mają nikotynę. Różnica jest taka, że jedna płaci akcyzę do budżetu państwa, a druga napycha kieszenie koncernom farmaceutycznym. Czyj interes realizuje polski rząd? To pytanie powinno wybrzmieć na najbliższym posiedzeniu rządu.

Historia uczy, że prohibicja nigdy nie działa. Kiedy zamyka się legalne drzwi, otwiera się okno dla szarej strefy. Raport KPMG za 2024 rok pokazał wzrost udziału nielegalnych papierosów w Polsce do 6,6% w IV kwartale. Każda podwyżka akcyzy i każdy zakaz to prezent dla grup przestępczych.

Wprowadzenie kolejnych zakazów dla branży tytoniowej nie sprawi, że ten rynek zniknie. On zejdzie do podziemia. Konsumenci kupią te produkty z przemytu, bez żadnej kontroli jakości i bez grosza podatku dla państwa. Media i eksperci ostrzegali już wcześniej przed „klęską rządu w walce z e-papierosami” i rosnącą szarą strefą. Na razie te prognozy się sprawdzają.

Projekt UD213 w obecnym kształcie jest wyraźnie szkodliwy dla budżetu, niszczący dla rolnictwa i niebezpieczny dla stabilności prawa. Zamiast edukować i egzekwować (dopiero co wprowadzone!) zakazy sprzedaży nieletnim, rząd wybiera drogę na skróty, która prowadzi w przepaść.

Organizacje takie jak BCC, ZPP czy Polska Izba Handlu od dawna apelują o dialog i racjonalność. Niestety, po drugiej stronie stołu siedzą ideolodzy, a nie ekonomiści. Tak przynajmniej należy założyć, bo w przeciwnym razie – jeśli wszystko jest dokładnie skalkulowane – pojawiają się pytania o bezczelny lobbing. Wydźwięk tych pytań wzmacnia jeszcze luka we wcześniejszej ustawie akcyzowej umożliwiająca sprzedaż e-papierosów tylko jednemu z działających w Polsce koncernów tytoniowych oraz pojawiające się w mediach powiązania między ludźmi pośrednio związanymi z tą instytucją i podmiotami rządowymi.

Jeśli rząd nie zaciągnie hamulca ręcznego, jedyną nadzieją pozostanie prezydent. Jego rolą jest stanie na straży suwerenności gospodarczej i interesu państwa. Zatrzymanie ustawy, która w dobie kryzysu uszczupla budżet o miliardy i likwiduje polskie miejsca pracy, byłoby aktem ratującym nie tylko kraj, ale – potencjalnie i częściowo – także postawiony w dramatycznej sytuacji NFZ.


Kup akcje Do Rzeczy S.A.
Odbierz roczną subskrypcję gratis!
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Czytaj także