Misja onkocelebryty
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Misja onkocelebryty

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
W Poniedziałek Wielkanocny odszedł do Pana ks. Jan Kaczkowski, niezwykły ksiądz, założyciel Hospicjum pw. św. o. Pio w Pucku, autor bestsellerów, który w ciągu paru lat swojej walki z nowotworem mózgu stał się jednym z najpopularniejszych w Polsce duszpasterzy

(...) Był zdecydowanym przeciwnikiem gloryfikacji cierpienia. Nie teologizował własnej biografii. A byłoby z czego utkać legendę i ograć osobistą relację Kaczkowskiego z Panem Bogiem. Oto kapłan, od dzieciństwa niepełnosprawny – mający problem ze wzrokiem i lekki niedowład lewej strony, ledwie dopuszczony do święceń – doktoryzuje się z problematyki towarzyszenia terminalnie chorym, zakłada hospicjum i nagle, 1 czerwca 2012 r., słyszy diagnozę: nowotwór mózgu – glejak IV stopnia. Praktycznie skazany na śmierć w ciągu paru miesięcy, postanawia ze swego chorowania i umierania uczynić sprawę publiczną. Udaje mu się przedłużyć życie, przedłużyć umieranie. (...)

Jest w swoich poglądach kapitalnie niekonsekwentny: broni celibatu, jednocześnie dokonując względnej pochwały wierności par homoseksualnych. Jest przeciwnikiem kremacji zwłok, dba o szczegółowe przestrzeganie przepisów dotyczących szat liturgicznych, a dość niefrasobliwie broni prymatu sumienia nad nauczaniem Kościoła. Opowiada się za spowiedzią indywidualną, a jednocześnie jest fanem psychologii: sądzi, że duży procent sióstr zakonnych, gdyby poddać je terapii, mógłby wrócić do świeckiego życia. Przed swą rozmówczynią – Katarzyną Jabłońską – pyszni się, jak przystało na celebrytę, erotycznym pobudzeniem wskutek sterydowej terapii. Ba, w końcówce wywiadu z nią, wikła się w jakieś dziwaczne gdybania i krytykując feudalną, 42 opresyjną strukturę Kościoła, deklaruje, że być może, zapewne, gdyby był zdrowy, rzuciłby kapłaństwo. 

Za swego ulubionego papieża uznaje Benedykta XVI, a za patrona – błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę, także ze względu na krzywdy, jakich ten zaznał od hierarchów. Ksiądz Kaczkowski, jak opowiada, także doświadczył agresji ze strony zwierzchników.

Dziwnie brzmi ta mieszanina poglądów i przekonań. Ale przecież sytuacja zmienia się, gdy kapłan porusza sprawę umierania i dzieli się z nami doświadczeniami swego hospicjum. Jego opowieść staje się relacją z sytuacji granicznych – swoistą instrukcją obsługi pokazującą krok po kroku, jak umierający, ale też jego najbliżsi powinni godnie i po katolicku pożegnać się ze sobą, zezwolić na odejście, pojednać się z Bogiem. (...)

fot. HENRYK PRZONDZIONO/Forum 

Cały artykuł dostępny jest w 14/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także