• Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

Trybunał!

Dodano:   /  Zmieniono: 

Po pierwsze – Trybunał, po drugie – Trybunał i po trzecie – Trybunał! Natychmiastowe (a nie za kwartał czy pół roku) zażegnanie konfliktu o Trybunał Konstytucyjny – i to takie, które zostanie uznane przez główne siły polityczne, rządzącą i kluczowe opozycyjne, powinno być dziś absolutnym priorytetem dla wszystkich polskich polityków i sędziów TK. Ito nawet nie ze względu na nadwerężony przez to wizerunek Polski za granicą (i straty, które z tego powodu ponosimy), lecz ze względu na szybko postępujący chaos, który już daje przedsmak rozrywającej Polskę dwuwładzy. A, odnoszę wrażenie, że priorytetem ani dla polityków, ani dla sędziów TK nie jest, choć chyba dla nikogo przytomnego nie jest tajemnicą, że z każdym tygodniem – za sprawą chaosu wokół TK – będzie coraz gorzej i gorzej. 

Przeprowadzona pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu – z ewidentnym, potwierdzonym przez TK złamaniem konstytucji – próba przekształcenia przez Platformę i PSL (przy współudziale SLD) Trybunału Konstytucyjnego w trzecią izbę parlamentu, kontrolowaną przez przeciwników PiS, po wyborach otworzyła Prawu i Sprawiedliwości drogę do szybszego, niżby to wynikało z utartej od lat procedury, odzyskania wpływu na TK. Z już dziś wiadomym skutkiem. 

Trybunał, kierowany przez Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa o temperamencie opozycyjnego wobec PiS polityka, w dziwacznym składzie, odwołując się wprost do konstytucji, a odrzucając (nową) ustawę regulującą – zgodnie z konstytucją – jego pracę, właśnie zaczął wydawać wyrok za wyrokiem. Wyroków tych nie uznają ani prezydent Polski, ani rząd, ani prokuratura i policja, ani wojsko, ani administracja państwowa i zapewne samorządowa z samorządów kontrolowanych przez PiS. Natomiast – mimo nieopublikowania wyroków TK przez rząd – uznaje je najpewniej administracja samorządowa z samorządów kontrolowanych przez pozostałe partie, a przede wszystkim uznają je Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny, Państwowa Komisja Wyborcza, Rzecznik Praw Obywatelskich i najprawdopodobniej większość sędziów sądów powszechnych. Czy trzeba czegoś więcej, by w krótkim czasie sparaliżować państwo, czyli doprowadzić je do katastrofy? A przy tym, czy można sobie wyobrazić scenariusz bardziej wymarzony przez wszystkich, którzy źle życzą Polsce, a tych przecież nie brakuje, nie tylko w Rosji, nie tylko na Kremlu? Nie brakuje od zawsze, ale ostatnio jakby ich przybywało. 

Tymczasem polscy politycy, zarówno rządzący, jak opozycyjni, choć w takich przypadkach nieporównanie większa odpowiedzialność spoczywa na barkach tych, którzy dzierżą ster władzy, zachowują się tak, jakby czas nie odgrywał żadnej roli. A przecież gołym okiem widać, że odgrywa, i to niepoślednią. I że wykorzystują go wszyscy, którzy źle życzą Polsce. A Polska go bezpowrotnie traci. 

Cały artykuł dostępny jest w 16/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także