Wynik ubiegłotygodniowego referendum w Wielkiej Brytanii sprawia, że David Cameron przejdzie do historii nie tylko jako nieudolny polityk, który musiał zakończyć karierę, bo sam na siebie zastawił pułapkę, lecz także jako człowiek, który przerósł samego Alfreda Hitchcocka. W filmach brytyjskiego reżysera również wszystko zaczynało się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie tylko rosło, ale nawet najbardziej wstrząsający thriller po kilkudziesięciu minutach jednak się kończył. A brytyjski premier, ogłaszając ryzykowne referendum, zafundował swoim rodakom i mieszkań- com kontynentu polityczno-ekonomiczny thriller, który będzie się ciągnął nawet przez kilkanaście lat.
Premier David Cameron – który znalazł się w obozie przegranych – ogłosił w piątek, że do października poda się do dymisji. Nowego szefa brytyjskiego rządu będzie czekać niezwykle żmudny proces wychodzenia z Unii. Chociaż procedura w teorii już istnieje, to rewolucja w relacjach politycznych i handlowych łączących Stary Kontynent z wyspiarzami będzie wymagać zmiany ogromnej liczby przepisów. Jednocześnie z formalnym rozwodem reprezentanci Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej będą musieli prowadzić negocjacje co do warunków dalszej współpracy. Dzisiaj nikt nie jest więc w stanie ani powiedzieć, jak długo oba procesy potrwają – szacuje się, że od kilku do kilkunastu lat – ani przewidzieć wszystkich konsekwencji Brexitu. Nie wiadomo też dokładnie, jaki status powinni mieć teraz przedstawiciele Wielkiej Brytanii w unijnych instytucjach. (...)