MACIEJ PIECZYŃSKI: Czy spór na linii prawica – lewica w Polsce można już nazwać kulturową wojną?
JAN POSPIESZALSKI: Ta wojna trwa. Obserwuję ją, zabieram głos, a więc mam na tym froncie już swoje doświadczenia. Nie wszystkie rany odniesione w walce zdążyły się zagoić. Hełm nie zawsze skutecznie bronił mnie przed odłamkami. Ta wojna trwa jednak dłużej, niż nam się wydaje. Nie wybuchła wraz z powstaniem III RP. 1050. rocznica chrztu Polski jest okazją, by to sobie uświadomić. O wartości, o które dziś obóz konserwatywny spiera się z lewakami, ponad pół wieku temu kard. Stefan Wyszyński walczył z komunistami. Niedługo po piekle stalinizmu, po wymordowaniu żołnierzy wyklętych i totalnym zwycięstwie sowieciarzy w Polsce ten dzielny kapłan w „Jasnogórskich Ślubach Narodu Polskiego” przed obchodami Millennium ogłosił wielką odnowę moralną. Przypominał o wierności krzyżowi i Ewangelii, o nierozerwalności małżeństwa, nawoływał do trwania w polskiej i chrześcijańskiej tradycji, wzywał do jedności narodu wokół wspólnego systemu wartości. „Prędzej śmierć poniesiemy, niż podniesiemy rękę na bezbronne dzieci” – te słowa wyszły spod pióra kard. Wyszyńskiego niedługo po wprowadzeniu w Polsce powszechnego dostępu do aborcji.
Wczasach komunizmu konserwatyści nie mieli szans. A dziś kto tę wojnę wygrywa?
Jestem przekonany, że potencjał konserwatywnej strony w Polsce jest olbrzymi. Widać to dobrze na przykładzie zbierania podpisów pod ustawą o skutecznej ochronie życia. Nie chciałbym jednak przesądzać o wygranej, bo strona liberalno-lewicowa wciąż ma olbrzymie środki nacisku i meblowania mózgów poprzez uniwersytety, kadrę akademicką, media. Mimo że rozmawiamy w gmachu telewizji publicznej, to jednak dobra zmiana wcale nie oznacza, że większość pracowników tej instytucji przeszła na konserwatywną stronę. Gdyby zrobić odpowiednią ankietę wśród pracowników publicznych mediów, zapewne spora część z nich opowiedziałaby się za uchyleniem prawnej ochrony życia poczętego lub za adopcją dzieci przez pary jednopłciowe.
Elity pozostają lewicowe, ale to przecież społeczeństwo zagłosowało na prawicę…
Bo społeczeństwo jest normalne.
A elity i autorytety są oderwane od rzeczywistości?
Tak. Rząd dusz na uczelniach i w mediach wciąż sprawują postkomunistyczne oraz liberalne elity, wspierane przez nową lewicę. (...)