Niedawno lotem błyskawicy obiegła media, podawana w sensacyjnym tonie, wiadomość o tym, że wicepremier Mateusz Morawiecki na spotkaniu z sympatykami PiS w Bydgoszczy wyjawił: „Przypominam, że »500+« jest na kredyt. Zadłużyliśmy się o dodatkowe 20 mld zł, bo chcemy promować dzietność. Jesteśmy we własnym gronie i nie musimy mówić sobie tylko pięknych słów”.
To nie pierwszy sygnał, że Morawiecki nie przestał twardo stąpać po ziemi, bo już wcześniej swymi niektórymi przenikającymi do opinii publicznej uwagami dawał tego dowody. Jak się wydaje, kontaktu z rzeczywistością nie tracą również wicepremier Jarosław Gowin, który nie krył swego krytycyzmu np. wobec rozdawniczego charakteru programu „Rodzina 500+”, a także minister finansów Paweł Szałamacha; co pewien czas docierają do nas wieści, że przy okazji zgłaszania kolejnych pomysłów generujących dodatkowe wydatki z kasy państwa uporczywie przypomina on o zasadach dyscypliny budżetowej.
A co z pozostałymi politykami PiS? W zasadzie bowiem, poza Morawieckim, Gowinem i Szałamachą, politycy partii Kaczyńskiego, dopytywani o plany rządu, serwują publicznie taki oto mniej więcej komunikat: „Wszystkie nasze obietnice zostaną zrealizowane, z żadnej się nie wycofujemy, budżet wytrzyma, damy radę”. No dobrze, a co się o tym mówi w PiS za zamkniętymi drzwiami, bez obecności kamer i mikrofonów? W sytuacji, gdy nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że na spełnienie w tej kadencji kompletu obietnic PiS pieniędzy nie wystarczy.
A zatem: Co za zamkniętymi drzwiami politycy PiS, zwłaszcza ci mający kluczowy wpływ na politykę tego ugrupowania, a więc także Polski, mówią o wciąż za wysokim deficycie budżetowym Polski? A także o pogrążającym nas długu publicznym, sięgającym już biliona złotych, który rozrzutne rządy Platformy i PSL podwoiły? Co we własnym gronie liderzy PiS mówią o sposobie finansowania programu „Rodzina 500+” w roku 2017 oraz następnych latach i czy dopuszczają, w przypadku niedostatku pieniędzy na ten cel, podniesienie podatków? Co mówią o sposobach sfinansowania kosztów szykowanego obniżenia wieku emerytalnego i czy w tym kontekście dyskutują o nadciągającym krachu finansów ZUS? I jak oceniają skutki dla systemu bankowego – a co za tym idzie, również dla budżetu państwa – przyjęcia ustawy o pomocy dla frankowiczów?
A zatem: Co o tym wszystkim mówią za zamkniętymi drzwiami politycy PiS i jak wielu jest wśród nich ludzi potrafiących dobrze ocenić czyhające na nas zagrożenia i mających odwagę o tym mówić?