Wczoraj w Watykanie zakończył się szczyt poświęcony wykorzystywaniu seksualnemu nieletnich przez księży. Na jego zakończenie papież Franciszek zaapelował o kompleksową walkę z tym problemem. – Chciałbym tutaj powtórzyć jednoznacznie: jeśli w Kościele wystąpiłby chociaż jeden przypadek wykorzystywania - który sam w sobie jest potwornością – to taki przypadek zostanie potraktowany z najwyższą powagą – zapewniał Franciszek.
Do kwestii tej odniósł się na jednym z portali społecznościowych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. "Dokąd papież Franciszek nie będzie miał odwagi powiedzieć prawdy o homoherezji i homolobby, to dotąd wszelkie działania zmierzające do oczyszczenia Kościoła będą tylko pociąganiem błyszczącej farby na skorodowane miejsca" – napisał duchowny. Jak podkreślił, dla Kościoła polskiego, jest to ostatni dzwonek, aby podjąć radykalne działania oczyszczające, polegające m.in na odsunięciu biskupów-gejów. "Ważne jest też wyjaśnienie kilku bulwersujących spraw, w tym zwłaszcza sprawy abp Juliusza Paetza, który molestował młodych mężczyzn, swoich podwładnych, a którego złe uczynki były świadomie tuszowe przez ówczesnego nuncjusza i kilku innych hierarchów. Przecież wciąż żyją sprawca i jego ofiary oraz ci co tuszowali" – zauważył.
Zdaniem kapłana, bez tych radykalnych kroków rzeczywiście będziemy mieli drugą Irlandię. "I to bardziej z winy wewnętrznych zaniedbań niż zewnętrznej agresji. Mam nadzieję na przełom i o to się modlę, ale w skuteczność pół- czy ćwierć-środków nie wierzę" – skwitował.
Czytaj też:
"Co za podłość!". Ks. Isakowicz-Zaleski mocno o słowach Tuska