Jak informuje Kancelaria Prezydenta, postanowieniem Andrzeja Dudy stopień generała brygady BOR otrzymał szef tej formacji Andrzej Pawlikowski, który pełni swoją funkcję od grudnia 2015 r. Andrzej Duda awansował również wszystkich zastępców Komendanta Głównego, a także czterech Komendantów Wojewódzkich Policji. Uroczystość wręczenia aktów mianowania, z udziałem najwyższych władz państwa, odbędzie się w najbliższy piątek, 2 września, w Belwederze – informuje KPRP.
Na stopień generalski nadinspektora Policji mianowani zostali: insp. Andrzej Szymczyk – pierwszy zastępca Komendanta Głównego Policji, insp. Jan Lach – zastępca Komendanta Głównego Policji, insp. Helena Michalak – zastępca Komendanta Głównego Policji, insp. Daniel Kołnierowicz – Komendant Wojewódzki Policji w Białymstoku, insp. Tomasz Miłkowski – Komendant Wojewódzki Policji w Krakowie, insp. Krzysztof Pobuta – Komendant Wojewódzki Policji w Rzeszowie oraz insp. Tomasz Trawiński – Komendant Wojewódzki Policji w Poznaniu.
BOR po 10 kwietnia
Cezary Gmyz, gratulując nominacji Andrzejowi Pawlikowskiemu, komentował w TV Republika doniesienia "Super Expressu", który we wtorkowym wydaniu pisze o pijanym oficerze BOR ochraniającym Kancelarię Premiera. – Rozmawiałem z Pawlikowskim. Był trochę załamany tym, co się stało, bo ten człowiek, o którym pisze "SE", w ogóle nie powinien być dopuszczony do służby. Wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne, które może skończyć się tylko w jeden sposób - usunięciem ze służby – ocenił dziennikarz śledczy "Do Rzeczy".
Jego zdaniem w związku ze szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży przed szefem BOR postawiono trudne zadanie. – Andrzejowi Pawlikowskiemu od początku rzucano kłody pod nogi – stwierdził. Według Gmyza BOR w obecnej formie w ogóle nie powinno istnieć, ponieważ "okryło się niesławą". – 10 kwietnia 2010 r. nie tylko zginął prezydent Lech Kaczyński, czyli najważniejsza osoba ochraniana przez BOR, ale również funkcjonariusze tej formacji. Niestety, ale to, czego dokonano w BOR po katastrofie smoleńskiej, wołało o pomstę do nieba. Gen. Marian Janicki (były szef BOR - red.), który w mojej ocenie był osobiście odpowiedzialny za wszystkie te zaniedbania i dawno powinien siedzieć na ławie sądowej – podkreślił dziennikarz "Do Rzeczy".
Zarzuty dla Janickiego?
Jak dodał, Marian Janicki nigdy nie powinien zostać szefem BOR, ponieważ nie spełniał wymogów formalnych. – Nie posiadał wyższego wykształcenia magisterskiego i nie ukończył kursów oficerskich. Każdy oficer BOR, który podlegał Janickiemu, miał lepsze wykształcenie, bo większość z nich spełniała jednak normy – zaznaczył Gmyz. Dziennikarz przypomniał, że w procesie dotyczącym katastrofy smoleńskiej na ławie oskarżonych zasiada gen. Paweł Bielawny, zastępca Janickiego.
– Nie rozumiem, dlaczego prokuratura nie zdecydowała się postawić zarzutów i skierować aktu oskarżenia przeciwko Janickiemu. Mam nadzieję, że to nadrobi, choć zarzut niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień już się przedawnił – podkreślił.
dmc
Fot. Andrzej Hrechorowicz/KPRP
DoRzeczy.pl/TV Republika/KPRP