Biznesmen został zatrzymany 5 kwietnia na terenie Hiszpanii. "1 lutego warszawski sąd okręgowy wydał nakaz doprowadzenia Marka Falenty, który nie stawił się do odbycia kary 2,5 roku więzienia w związku z nielegalnym podsłuchiwaniem polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Policja twierdzi, że pismo otrzymała dopiero po sześciu dniach. Dopiero po miesiącu od dnia, w którym Falenta miał stawić się w więzieniu, policja poprosiła o wystawienie za nim listu gończego. Formalnie poszukiwania biznesmena rozpoczęły się 1 marca. A dopiero 19 marca policjanci z Warszawy i Poznania tworzą specjalną grupę pościgową, która ma złapać ukrywającego się Falentę" – opisuje Raczkowski.
Autor artykułu w "Polityce" na podstawie danych z tekstu "Gazety Wyborczej" wysnuwa wniosek: "Wygląda na to, jakby ktoś z MSWiA lub policji specjalnie zwlekał z wydaniem polecenia wszczęcia poszukiwań, by ułatwić zadanie uciekinierowi".
Na reakcję Policji nie trzeba było długo czekać. "Wystarczyło przed napisaniem tekstu zwyczajnie zapytać☝? Zapewniamy, że nikt nie wpływał na prowadzących poszukiwania, aby je spowolnić! Wszystko było opisywane w mediach. Ci dziennikarze, którzy piszą teraz bzdury, wówczas wprowadzali w błąd opinię, że Falenta jest w Moskwie" – komentuje Polska Policja na Twitterze
Z kolei naczelnik wydziału poszukiwań Policji z Wielkopolski pisze, także za pośrednictwem Twittera: "Czytam i oczom nie wierzę. Myślałem, że ta sprawa związana z poszukiwaniem M.F. została zamknięta 5 kwietnia wraz z jego zatrzymaniem. Okazuje się jednak, iż temat wciąż żyje, a niektórzy dziennikarze mają chęć przy jej okazji zaistnieć". Poniżej kolejne wpisy:
twittertwittertwittertwitterCzytaj też:
Marek Falenta sprzeciwia się ekstradycji do PolskiCzytaj też:
Prezydent zdecydował ws. ułaskawienia Falenty. "Nie ma na to szans"