Protestujący domagają się podwyżki płac o 30 proc. od tego roku. Choć kolejne szkoły decydują się na przerwanie strajku, związkowcy nie łagodzą swojego stanowiska. Rząd zaproponował zmiany w Karcie Nauczyciela, zwiększenie pensum połączone ze stopniową podwyżką płac. Na to szefowie ZNP i FZZ zgodzić się nie chcą. Protestujący nauczyciele nie otrzymują wynagrodzeń. Związki powołały więc fundusz strajkowy. Zebrane w ten sposób pieniądze mają zostać wypłacone strajkującym.
Kilka dni temu media obiegła historia małżeństwa Bruszewskich, które na fundsz wpłaciło 108 tys. zł. Kwota jest nieprzypadkowa – jak tłumaczą, to dokładnie tyle, ile do 18. roku życia swojej drugiej córki otrzymają od państwa w ramach programu "Rodzina 500+". "Nie wyobrażamy sobie lepszej inwestycji w przyszłość naszych córek, niż wsparcie nauczycieli, od których zależy edukacja na miarę potrzeb XXI wieku. Drodzy Nauczyciele, nie poddawajcie się, jesteśmy z Wami!" – czytamy pod ich wpisem na Facebooku.
Czytaj też:
108 tys. zł na fundusz strajkowy. "Dokładnie tyle dostaniemy od rządu w ramach 500+"
Paula i Marcin Bruszewscy byli gośćmi programu śniadaniowego "Dzień Dobry TVN". Jedną z prowadzących była znana z antyrządowych poglądów Kinga Rusin. Przy okazji tematu strajku nauczycieli, dziennikarka stwierdziła, że rząd prowadzi gigantyczną politykę rozdawniczą, proponując "krowę plus i świnię plus", a także wsparcie dla telewizji publicznej, a nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli."Państwo Bruszewscy zachowali się lepiej niż państwo polskie" – skwitowali prowadzący program śniadaniowy.
Czytaj też:
"Rodzice powinni wystąpić z pozwami sądowymi". Michalkiewicz o strajku nauczycieli