Minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił w środę, że od 20 marca do 9 kwietnia obostrzenia zostaną zaostrzone i rozszerzone na całą Polskę. To efekt dużego wzrostu zakażeń i zgonów z powodu COVID-19 w ostatnich dniach.
Wraca lockdown
Decyzja rządu oznacza, że w całym kraju znów zamknięte będą hotele (z wyjątkiem hoteli robotniczych), stoki narciarskie, teatry, muzea, galerie sztuki, kina, baseny, sauny, siłownie, obiekty sportowe (z wyłączeniem zawodowców), a także centra handlowe (oprócz sklepów spożywczych, aptek czy drogerii).
– W kontekście naszej dzisiejszej konferencji prasowej, która przedstawiała zapaść branży narciarskiej w Polsce, informację o ogłoszeniu kolejnego lockdownu przyjmujemy z rezygnacją – powiedziała PAP rzeczniczka stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne Sylwia Groszek.
Branża narciarska: Nas już to nie dziwi
– Nawet nas już to nie jest w stanie dziwić, patrząc na niekonsekwentne decyzje rządu, jakie są podejmowane od roku. Wszyscy wiedzą, że zima w tym sezonie była bardzo dobra. Cóż z tego, my z niej skorzystać nie mogliśmy. Bez żadnej analizy, popartej merytorycznymi argumentami, zamknięto stacje w najważniejszym dla nas momencie: przerwa świąteczna, Nowy Rok, a ferii w ogóle nie było – tłumaczyła rzeczniczka stowarzyszenia po środowej decyzji rządu.
Zwróciła ona uwagę na fakt, że branża narciarska zarabia tylko przez 3-4 miesiące w roku. Dodała także, że stacje na Podhalu czy Dolnym Śląski nadal mają bardzo dobre warunki narciarskie i mogły jeszcze działać.
Czytaj też:
Były szef GIS: Trzeba zamknąć kościoły. Niedzielski skapitulował