Świat obawia się kryzysu żywnościowego, który uderzy w najbiedniejsze państwa Afryki i Azji, a który może wybuchnąć z powodu działań Rosji na Ukrainie. Wojska rosyjskie blokują ukraińskim władzom możliwość eksportu zboża przez porty w Odessie. Sytuacji nie rozwiązało podpisane kilka dni temu porozumienie między Kijowem a Moskwą, które zakładało możliwość wysyłania zboża drogą morską. Jednak w niecałą dobę po podpisaniu dokumentu Rosjanie zbombardowali port handlowy w Odessie, potęgując tym samym wątpliwości, co do tego, czy w końcu możliwe będzie eksportowanie ukraińskiego zboża.
Puste deklaracje
Kryzys próbuje rozwiązać Polska, transportując koleją zboże do portów na Pomorzu. Jednak nasza infrastruktura jest zbyt mała, aby można było udrożnić w ten sposób kanał ukraińskiego eksportu. Wyraźnie wskazywał na to Jan Krzysztof Ardanowski, który w poniedziałek pojawił się na antenie radiowej "Trójki".
– Deklaracje, że przewieziemy zboże ukraińskie lądem do portów i wyślemy w świat, są niemożliwe do zrealizowania. To wielkie chęci z naszej strony, bo wsparcie Ukrainy jest polską racją stanu. Ale nie mamy infrastruktury i nie jesteśmy w stanie zbudować jej w kilka tygodni – powiedział przewodniczący prezydenckiej rady do spraw rolnictwa i obszarów wiejskich.
Ardanowski wskazywał, że w szczególności Polska nie ma odpowiedniej infrastruktury do magazynowania i transportu zboża. Wspomniał także o amerykańskiej deklaracji pomocy w budowie silosów na zboże, które miały stać w okolicach Dąbrowy Górniczej. W położonym niedaleko Sławkowie kończą się tory, które mają taki sam rozstaw jak osie pociągów wykorzystywanych na Ukrainie. Tutaj jednak pojawia się kolejny problem.
– Nie mamy wagonów towarowych do przewozu zboża, bo już kilka lat temu zrezygnowaliśmy z jego transportu kolejowego na rzecz drogowego. Były obietnice ze strony Niemiec, że je dostarczą, byśmy mogli przewozić ukraińskie zboże, np. do portów w Hamburgu. Ani kontenerów, ani zbiorników nie ma. Deklaracje były, ale pomocy nie uzyskaliśmy żadnej – wskazał Ardanowski.
Ukraińskie zboże w Polsce
Były szef resortu rolnictwa wskazał także, ze ukraińskie zboże jest sprzedawane w Polsce. Jak to możliwe?
– Nie mamy gwarancji żadnej, że zboże, które miało tylko przejeżdżać tranzytem, nie pozostaje w Polsce. Na granicy jest analizowana tylko ilość zboża importowana przez polskie firmy, około 700 tys. ton w ostatnich dwóch miesiącach, to nie jest ilość, która "rozwaliłaby" polski rynek, choć też mu nie pomaga. Ale to nie jest jeszcze tragedia – wyjaśnił.
– Mamy sygnały od rolników, organizacji rolniczych i posłów z południowo-wschodniej Polski, że to zboże zamiast przejechać tranzytem i trafić do Hamburga czy Kłajpedy, zostaje w Polsce. Obkupiły się wielkie zakłady, które potrzebują wielkich ilości zboża, hodujące drób, świnie, ale też mieszalnie pasz. Problem polskich rolników jest bardzo istotny: gdzie my sprzedamy nasze zboże? – dodał.
Czytaj też:
Zboże z Ukrainy w Polsce. Bosak ostrzegaCzytaj też:
"Naiwność i utopia". Ardanowski mocno o ukraińskim zbożu w PolsceCzytaj też:
Ardanowski ostrzega: Zboże z Ukrainy niszczy polskie rolnictwo