Austriacki ekspert: Polski model migracyjny to nonsens

Austriacki ekspert: Polski model migracyjny to nonsens

Dodano: 
Imigranci, zdjęcie ilustracyjne
Imigranci, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / Elvira Urquijo A.
Polscy gastarbeiterzy z odległych krajów zostaną w Polsce na dłużej. Naiwne jest założenie, że będą wracać do siebie – ocenia austriacki historyk Philipp Ther.

Dotąd migracja zarobkowa do Polski kojarzona była z naszymi sąsiadami na wschodzie. Obecnie coraz więcej przybywających do Polski pracowników z zagranicy jest z Dalekiego Wschodu lub Afryki. Tego trendu nie zmienił nawet napływ ponad miliona uchodźców z Ukrainy. Wielu zdążyło w ciągu ostatniego roku wrócić do siebie lub wyjechać dalej m.in. do Niemiec.

Europa wysycha demograficznie

W wywiadzie dla "Die Welt" Philipp Ther, austriacki historyk zajmujący się migracją i transformacją Europy Wschodniej zauważa, że w przeszłości Niemcy starali się szukać imigrantów zarobkowych w krajach niezbyt odległych geograficznie. Obecnie jednak europejskie kraje "wysychają demograficznie" i trudno znaleźć już przysłowiowego fachowca z Polski, o którego było łatwo jeszcze dwie dekady temu.

W przyszłości będziemy potrzebować migrantów, którzy będą pochodzić z odległych miejsc i którzy będą dla nas bardziej obcy kulturowo i językowo, gdzie trudniej będzie im nauczyć się niemieckiego i zintegrować społecznie, i którzy potem będą bardziej widoczni – stwierdza naukowiec z Instytutu Historii Europy Wschodniej na Uniwersytecie w Wiedniu. Zauważa, że problem ten nie dotyczy włącznie Niemiec.

Teraz w Polsce, a także na Węgrzech […] importuje się ogromne ilości siły roboczej z daleko położonych krajów. Liczba ta sięga dziesiątek tysięcy. W Polsce jest wiele osób z Nepalu, Azji Południowo-Wschodniej, a nawet Bangladeszu – zauważa Ther, który mieszkał i pracował w Polsce. Zauważa, że dla naszego kraju bycie krajem imigracyjnym "jest stosunkowo nowym doświadczeniem".

Doświadczenia niemieckie

W latach 50. i 60. Niemcy Zachodnie sprowadzały do siebie zagranicznych pracowników, tzw. gastarbeiterów. Władze w Bonn liczyły, że przybysze z Turcji przepracują kilka lat w RFN, a później wrócą do siebie. Tak się jednak nie stało. Ther porównał to do sytuacji w Polsce.

Mimo całej rządowej propagandy przeciwko muzułmanom potrzebni są pracownicy. Ale organizuje się to według klasycznego modelu pracownika-gościa. Istnieją ograniczone czasowo pobyty, a następnie oczekuje się, że ci ludzie wrócą. To oczywiście nonsens – stwierdził rozmówca "Die Welt". Wskazał, że pracodawcom nie opłaca się szkolenie co kilka lat nowych pracowników. Od rotacji imigracyjnego personelu, który próbowano przeprowadzić w RFN, zatrudniający będą preferować pobyt imigrantów w naszym kraju na stałe.

Czytaj też:
Napływ imigrantów zwiększy poziom przestępczości? Polacy zabrali głos
Czytaj też:
"Nie podpisałabym się". Żukowska krytycznie o słowach Tuska

Źródło: Deutsche Welle
Czytaj także