We wtorek posłowie koalicji rządzącej złożyli w Sejmie wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Złożyli go posłowie Trzeciej Drogi, Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy.
– Trybunał Stanu dla szkodnika Glapińskiego na pewno się należy. Za jego rządów NBP został zamieniony w naczelny bastion PiS do zadań politycznych, zadań specjalnych, którymi kierował Jarosław Kaczyński – powiedział poseł Lewicy Tomasz Trela.
Zarząd NBP odpiera zarzuty rządzących
Po południu na konferencji prasowej głos w tej sprawie zabrali przedstawiciele władz NBP. – To nie jest sprawa personalna tej jednej osoby. To rozbijanie podstaw państwa polskiego i jego gospodarki – podkreślił członek zarządu Paweł Szałamacha.
– Podstawowy zarzut stawiany prezesowi, to zakup na rynku wtórnym obligacji emitowanych lub gwarantowanych przez Skarb Państwa, co jak twierdzą oskarżyciele stanowi złamanie konstytucji. NBP, tak jak i amerykański system rezerwy federalnej, Bank Anglii czy Europejski Bank Centralny dokonywał skupu obligacji w czasie COVID-19. W latach 2020-2021 skupił ok. 144 mld zł obligacji. Operacje te były przeprowadzane z zachowaniem najwyższych standardów. Na otwartych aukcjach, aukcje te były zgłaszane publicznie, dostępne dla wszystkich banków mających dostęp do systemów transakcyjnych NBP. W okresie COVID NBP podjął szereg działań nadzwyczajnych. (...) Odniosły pozytywny skutek. Inflacja powróciła do celu, PKB Polski jest większe o 10 proc. w porównaniu do roku 2019, mamy też historycznie niskie bezrobocie. (...) Działania NBP były ekonomiczne i zgodne z prawem – zaznaczył.
Jak mówił Szałamacha, bank jest "oskarżany za to, co można i należało zrobić". – Dzisiejszy komunikat wnioskodawców brzmi: Jeżeli w chwili zagrożenia wykażesz spokój, odwagę i wiedzę, podejmiesz konieczne decyzje, odniesiesz sukces i wyciągniesz kraj z opresji, to zwycięzca kolejnych wyborów będzie chciał wsadzić cię do więzienia. Ten atak się nie powiedzie. Niezależności NBP nie da się złamać ani zniszczyć – stwierdził.
Kightley: Podwójne standardy
Marta Kightley, wiceprezes NBP podkreśliła z kolej, że polityka monetarna wyłączna kompetencja banku centralnego. – To nie jest mandat rządu, parlamentu, to jest mandat NBP. Odnosząc się do zarzutu upolitycznienia, chciałam zwrócić uwagę, że prezesami NBP były m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz, która w trakcie trwania prezesury kandydowała na urząd prezydenta. Byli też ludzie, którzy przychodzili i odchodzili z polityki. Ja to traktuję jak stosowanie podwójnych standardów – powiedziała. Jeżeli chodzi o obecnego prezesa i zarząd. Rozumiem, że w innych krajach, w innych bankach centralnych, również przychodzą ludzie z polityki, odchodzą do polityki – mówiła.
Artur Soboń z zarządu NBP przypomniał, że "z tego oto miejsca pani Gronkiewicz-Waltz prowadziła zwyczajnie kampanię wyborczą w wyborach na prezydenta RP". – Byli tacy prezesi NBP, którzy wiemy to z taśm z restauracji Sowa i Przyjaciele, uzgadniali politykę banku z rządem. Byli to prezesi, którzy mieli dłuższy staż w PZPR niż ja w Prawie i Sprawiedliwości. Nikt dzisiaj z nas tu obecnych nie jest członkiem partii, nie startuje w wyborach – zaznaczył, odpowiadając na pytanie o rzekome upolitycznienie instytucji przez prof. Adama Glapińskiego.
Czytaj też:
Wniosek o TS dla Glapińskiego. Polityk Lewicy: Nie podniosłabym ręki