W czwartek wieczorem porty na wschodnim wybrzeżu USA i na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej wznowiły działalność. To efekt wstępnego porozumienia płacowego zawartego między dokerami i operatorami portów. Chodzi o związek zawodowy Longshoremen's Association (ILA) i United States Maritime Alliance, znane jako USMX, które reprezentuje spedytorów, operatorów terminali i stowarzyszenia portowe.
Strajk w portach USA
Strajk w portach USA rozpoczął się po miesiącach przeciągających się negocjacji kontraktowych, które długo nie przyniosły konsensusu. W rezultacie dziesiątki tysięcy pracowników portowych na Wschodnim Wybrzeżu USA i wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej zdecydowały się na strajk. Rzecz dotyczy zbyt niskich płac oraz kwestii automatyzacji w portach, która wypycha z pracy człowieka.
Strajk uniemożliwił rozładunek co najmniej 54 statkom kontenerowym, które ustawiły się w kolejce przed portami. Platforma cenowa Xeneta poinformowała, że przywrócenie normalnego przepływu towarów zajmie prawdopodobnie od dwóch do trzech tygodni.
"Pamiętajmy, że statki wciąż zawijają, więc nie chodzi tylko o obsługę statków, które już czekają w kolejce, ale o dodatkową pracę nad zmniejszeniem zatorów, zanim łańcuchy dostaw zostaną ponownie uruchomione" – powiedział agencji prasowej Reuters główny analityk Xeneta, Peter Sand.
Negocjacje dot. zagrożonych automatyzacją miejsc pracy
Longshoremen's Association i operatorzy portów United States Maritime Alliance miały uzgodnić podwyżki płac o około 62% na przestrzeni sześciu lat, zwiększając średnią płacę do około 63 dolarów za godzinę z 39 dolarów za godzinę.
Chociaż porozumienie w sprawie płac zakończyło strajk, obie strony będą nadal negocjować inne kwestie, takie jak automatyzacja pracy w portach, która już spowodowała utraty miejsc pracy, a w przyszłości trend ten może narastać.
Czytaj też:
UE to skansen. Europejskie firmy nie są żadną konkurencją dla USA