Zmiana czasu – wymyślona ponoć jeszcze przez Benjamina Franklina, a w Europie wprowadzona po raz pierwszy w 1916 r. przez Rzeszę oraz sojusznicze Austro-Węgry – już od dawna zamiast zysków przynosi gospodarkom głównie straty. W Polsce praktyka zmiany czasu trwa nieprzerwanie od roku 1977. Tymczasem zmiana modelu gospodarczego sprawia, że współcześnie jeśli nawet możliwość dłuższego korzystania z darmowego światła słonecznego rano generuje jakieś oszczędności energii, to w skali makro są one marginalne, a bywa i tak, że przez majstrowanie przy zegarkach zużycie energii rośnie. I to zarówno w skali makro (firm czy państwa), jak i mikro (gospodarstw domowych). Do wniosku, że zmiana czasu się nie opłaca, doszli m.in. badacze Uniwersytetu Kalifornijskiego, którzy na podstawie obserwacji mieszkańców stanu Iowa udowodnili, że zmiana czasu nie tylko nie pozwoliła mieszkańcom na oszczędności, lecz także sprawiła, że rachunki osób fizycznych za energię wzrosły w roku wprowadzenia zmian o niemal 7 mln dol.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.