"Czy to już totalna idiokracja?". Warzecha: Przez przemysł przykrywkowy ludzie nie wiedzą, co naprawdę dzieje się w państwie

"Czy to już totalna idiokracja?". Warzecha: Przez przemysł przykrywkowy ludzie nie wiedzą, co naprawdę dzieje się w państwie

Dodano: 
Sznur ciężarówek na drodze w Przemyślu, oczekujących na przekroczenie polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce
Sznur ciężarówek na drodze w Przemyślu, oczekujących na przekroczenie polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Podczas gdy szykowane są kolejne sztuczne opłaty na polski transport, co oznacza wzrosty cen produktów i usług, część mediów epatuje opinię publiczną freak fightami czy alkotubkami.

W najnowszym odcinku na kanale YouTube Radosława Pyffela Łukasz Warzecha podał kilka charakterystycznych przykładów postępującego w polskiej polityce i mediach zjawiska określanego niekiedy jako idiokracja. Podczas gdy medialny przemysł przykrywkowy – przed którym autorzy "Do Rzeczy" przestrzegali wielokrotnie – próbuje absorbować opinię publiczną kompletnie nieistotnymi tematami, jak np. alkotubki czy freak fighty, rząd mocno podnosi deficyt budżetowy na 2024 rok, na 2025 rok, zakłada deficyt na astronomicznym poziomie 289 miliardów, a unijne regulacje klimatyczne niszczą konkurencyjność polskiej gospodarki, podnosząc Polakom koszty życia. Do 2030 roku według metodologii unijnej Polska przekroczy próg 60 proc. długu publicznego w stosunku do PKB. Tymczasem na konferencjach prasowych premier jest pytany o freak fighty.

Kolejne sztuczne opłaty na transport, czyli ceny pójdą w górę

W rozmowie z Pyffelem Warzecha powiedział, że zmroziły go informacje o pracach rządu nad kolejnymi opłatami od transportu drogowego. – Opłaty te mają być uzależnione od emisji CO2 i klasy pojazdu. To jest potężne uderzenie w polski sektor transportowy, po tym jak wszedł pakiet mobilności, jak na rynek transportowy wdarli się transportowcy ukraińscy, polski sektor transportowy dostanie kolejny raz po głowie podwyższonymi opłatami, które będą pobierane w zautomatyzowanym procesie – powiedział publicysta "Do Rzeczy".

– Rząd tłumaczy, że jest to dążenie do skłonienia właścicieli firm transportowych do odświeżenia floty pojazdów, żeby były czystsze, a najlepiej elektryczne. Czyli jeździ po drogach w pełni sprawna ciężarówka, mogłaby jeździć jeszcze np. pięć alb osiem lat, ale nie, trzeba wyłożyć pieniądze i ją wymienić zupełnie niepotrzebnie, bo korzystanie z niej nagle za sprawą nowych stawek, zacznie generować absurdalnie wysokie obciążania. I to również ginie za jakimiś bzdurami typu Antoni Macierewicz jest ruskim szpiegiem albo freak fighty – zwrócił uwagę Warzecha.

"To już totalna idiokracja?" Warzecha: Przez przemysł przykrywkowy ludzie nie wiedzą, co dzieje się w państwie

Publicysta "Do Rzeczy" przypomniał, że przez idiokrację ludzie nie wiedzą, co naprawdę dzieje się w państwie.

Sztuczne opłaty narzucone na transport drogowy w oczywisty sposób przełożą się na wzrosty cen, ale ludzie nie będą wiedzieć dlaczego w sklepie znów podrożało, w sytuacji, kiedy media, zamiast szeroko informować o tego typu regulacjach, które są przyczyną wyższych cen, słyszą o freak fightach czy opakowaniach na alkohol jako o sprawach ważnych.

Czytaj też:
Branża transportowa za Trumpem? Wskazują kilka powodów

Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: DoRzeczy.pl / Radosław Pyffel, YouTube
Czytaj także