I, jak się okazuje, chodziło nie o projekt ustawy o „związkach partnerskich”, lecz ustawy o „uzgadnianiu płci”. Więc myślę sobie, co to dopiero musi być za wykwit, skoro nawet na ujawnionym projekcie ustawy o „związkach partnerskich” nikt – nawet z jej obozu politycznego – nie zostawia suchej nitki.
Albowiem na projekt ustawy o „związkach partnerskich” autorstwa ekipy „ministry” Kotuli rzucił się, kto żyw, na czele z Ministerstwem Sprawiedliwości pod batutą Adama Bodnara (a nie Zbigniewa Ziobry). Ito właśnie bodnarowcy, ito bez owijania w bawełnę, napisali do „ministry” Kotuli, że „projektodawca [czyli właśnie ona] powinien rozważyć, czy wprowadzenie takich samych preferencji dla osób pozostających w związku partnerskim, jakie przysługują małżonkom, nie będzie prowadzić do nadużyć”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.