Protest rozpoczął się wczoraj na przejściu granicznym Dorohusk – Jagodyń. Przejazd pojazdów towarowych jest realizowany z częstotliwością jednego pojazdu na godzinę na wjazd i jednego na wyjazd. Autobusy i ciężarówki przewożące pomoc humanitarną przejeżdżają bez przeszkód.
Protest przewoźników
Protestujący przewoźnicy już po raz czwarty organizują tego typu akcję na polsko-ukraińskiej granicy. Jak zaznaczają, obecny protest to odpowiedź na brak reakcji polskich władz na żądania ograniczenia dostępu do rynku dla ukraińskich przewoźników.
– Jestem przewoźnikiem z 30-letnim stażem. Czwarty raz spotykamy się w Dorohusku na proteście. Nie możemy być zadowoleni z sytuacji obecnej na rynku transportowym. Za poprzedniego rządu mieliśmy obiecane, że rząd się za nami wstawi. Drugi rząd jest, nic się nie wstawił. Nikt nie szanuje pracy przewoźnika polskiego. Jesteśmy ciągle dyskryminowani, bo oni są tak tanimi przewoźnikami, że nie jesteśmy w stanie z nimi konkurować – powiedział Jan Teterycz w rozmowie z Radiem Lublin.
Sytuację skomentował ambasada Ukrainy w Polsce.
"Strona ukraińska szanuje prawo obywateli do pokojowego wyrażania swojego stanowiska i obrony własnych interesów. Jednocześnie takie działania nie powinny powielać błędów przeszłości ani stwarzać nowych zagrożeń dla Ukrainy. W obliczu trwającej agresji Rosji przeciwko Ukrainie stabilność i przewidywalność łańcuchów dostaw mają kluczowe znaczenie" – czytamy w opublikowanym oświadczeniu.
W ubiegłym roku polscy przewoźnicy również blokowali punkty kontrolne na granicy. Wkrótce do protestujących dołączyli polscy rolnicy i przez długi czas blokowali sześć przejść. Akcję później przerwano, ale 23 listopada 2024 r. polscy rolnicy ponownie zablokowali przejście graniczne Medyka-Szeginie na granicy z Ukrainą.
Czytaj też:
Skandaliczne słowa ukraińskiego deputowanego. Konfederacja odpowiada