O ustosunkowanie się do tej wypowiedzi Interia poprosiła posła Konfederacji Witolda Tumanowicza.
Tumanowicz: Dobre relacje z Ukrainą są potrzebne
– Dbanie o interesy polskich rolników i przewoźników to postawa propolska, a nie jak przedstawia to poseł Kniażycki, prorosyjska. W tej sytuacji można sparafrazować słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który niedawno powiedział, że ważne jest utrzymanie sojuszu z Polską, ale on będzie bronić interesu Ukrainy. My mówimy tak samo, dobre relacje są potrzebne, ale przede wszystkim dbamy o interes Polaków – przypomniał parlamentarzysta.
– Mam wrażenie, że ukraińscy politycy zapominają, w jakiej sytuacji się znajdują. Oskarżanie polskiej partii politycznej o postawę prorosyjską, w żaden sposób nie pomaga w dialogu, o czym tak często mówią. Polacy, również popierający naszą partię, bardzo mocno zaangażowali się w pomoc Ukraińcom, nie muszę wymieniać, ile sprzętu oddaliśmy, ilu ludzi przyjęliśmy do siebie. I teraz te osoby słyszą, że są prorosyjskie? Przecież to jest uderzenie w podstawy relacji – powiedział Tumanowicz.
Kniażycki o Konfederacji
Chodzi o wypowiedź Kniażyckiego, która padła w poniedziałek na antenie RMF 24. Jednym z wątków rozmowy był ukraińsko-polski kryzys zbożowy. – Krytykuję w Polsce tylko jedną siłę polityczną, Konfederację. Moim zdaniem Konfederacja otwarcie pracuje na Rosję – powiedział Ukrainiec, nawiązując do wypowiedzi premiera Szmyhala, że "wśród określonych części społeczeństw tych państw panuje silne poparcie dla działań Kremla".
– Rozumiem problemy polskich rolników. Ceny spadają, bo Unia Europejska importuje cukier i inne tanie produkty z Ameryki Południowej i z Azji – powiedział polityk. Dodał jednocześnie, że "to nie jest empatia, jeśli grupa na granicy blokuje dojazd dla pomocy humanitarnej dla nas". – Ta pomoc pochodzi od innych Polaków, tych, którzy mają empatię – powiedział Kniażycki.
Dopytywany przed prowadzącego, powiedział, że nie ma zboża ukraińskiego w Polsce. Trzeba siadać do stołu negocjacyjnego i rozmawiać, a nie blokować granicę – przekonuje Mykoła Kniażycki. Deputowany powiedział, że "propaganda antypolska działa też na terenie Ukrainy".
Wpisywanie Polaków na listę "wrogów Ukrainy"
Konfederacja już kilkukrotnie alarmowała i apelowała do polskich władz o reakcję w sprawie wpisywania polityków i działaczy tej partii, a także rolników na listę "wrogów Ukrainy" przez organizację pozarządową Myrotworeć.
Na liście tej są m.in. właśnie Tumanowicz, a także wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, posłowie Grzegorz Braun i Krzysztof Mulawa, były poseł Krystian Kamiński, ale również działacze Rafał Mekler i Tomasz Buczek.
W ostatnim czasie głośno było o Centrum Myrotworeć przy okazji nagonki zorganizowanej przez nie na polskiego rolnika, zaangażowanego w protesty na granicy. Po wpisaniu go na listę "wrogów Ukrainy" i ujawnieniu jego danych w internecie, mężczyzna zaczął otrzymywać pogróżki i w obawie o życie swoje i swojej rodziny wyjechał za granicę. Działalność organizacji już wcześniej budziła kontrowersje. W 2016 roku opublikowała ona listę dziennikarzy akredytowanych w tzw. Donieckiej Republice Ludowej. W spisie ujawnili m.in. dane osobowe polskich reporterów.
Niedługo później pojawiły się informacje o kolejnych rolnikach umieszczanych na tej liście.
Czytaj też:
"To działanie terrorystyczne". Były poseł domaga się interwencji MSZ ws. ukraińskiej organizacjiCzytaj też:
"Zachowanie premiera Ukrainy jest bezczelne". Kłótnia polityków w telewizji