Ile kosztuje zła opinia o Polsce
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

Ile kosztuje zła opinia o Polsce

Dodano:   /  Zmieniono: 

Właściwie w ogóle nie przejmowałbym się opinią, jaką Polska ma za granicą, gdyby nie jedno „ale”. Jedno, ale za to naprawdę wielkie, a właściwie wprost potężne „ale”.

Otóż tym jedynym powodem, dla którego przejmuję się – i to mocno – opinią o Polsce za granicą, są straty, nie tylko te łatwo przeliczalne na pieniądze, które każdy z nas ponosi każdego dnia, więc i ja je ponoszę, gdy ta opinia jest zła. A także – daj Boże! – zyski, które stają się, nie inaczej, również moim udziałem, gdy ta opinia jest dobra. A nawet duże zyski, gdy opinia jest bardzo dobra i – nie ma co ukrywać – duże straty, gdy jest bardzo zła. A teraz – jak się wydaje – jest co najmniej zła, jeśli nie gorzej niż zła.

A zatem: nie przeceniając wpływu złej opinii o kraju na procesy gospodarcze, w żadnym razie nie powinno się go bagatelizować. Zła opinia w świecie to bowiem narastające ryzyko kłopotów gospodarczych. Krajowi, który nie cieszy się dobrą opinią, może być trudniej sprzedawać swe obligacje (a więc więcej kosztuje go obsługa długu zagranicznego), mniej chętnie zaglądają do niego inwestorzy (więc powstaje mniej nowych miejsc pracy), a niektórzy z nich mogą z tego powodu wycofywać się z prowadzonych interesów (czyli likwidować już istniejące miejsca pracy). Firmom z kraju o marnej opinii może być trudniej sprzedawać za granicą swoje wyroby, trudniej też o powiększanie wpływów z turystyki. Wreszcie: kiepska opinia o kraju może być czynnikiem negatywnie odbijającym się na wartości jego pieniądza, a z kolei słaba waluta to droższe towary z importu i na przykład zagraniczne wakacje.

Jednak zła opinia o kraju to także – kto wie, czy nie jeszcze groźniejsze – rosnące ryzyko strat politycznych, w naszym przypadku choćby w ramach Unii Europejskiej. Ryzyko tworzenia koalicji przeciw naszemu państwu, które może nam się dawać we znaki, czasami nawet bardzo. To wreszcie rosnące ryzyko strat związanych ze stanem bezpieczeństwa państwa. Konkretnie rzecz biorąc: rosnące ryzyko na przykład tego, czy nasi alianci z NATO zechcą w najbliższym czasie zdobyć się na podjęcie decyzji, które w istotnym stopniu podniosą poziom bezpieczeństwa Polski. Czy też, na nasze nieszczęście, nie zechcą się na to zdobyć.

Oczywiście można sobie wyobrazić, że raz po raz bywa i tak, iż nie ma innego wyjścia i dobrą opinię o kraju trzeba – na jakiś czas – poświęcić dla osiągnięcia ważniejszego celu. Jednak nigdy nie powinno się zapominać o kosztach takiej decyzji. I na pewno zawsze trzeba się starać, aby realizując ów cel, za wszelką cenę ryzyko utraty dobrej opinii minimalizować. A nie wydaje mi się, żeby rządzącym dziś Polską politykom troska o to w dostatecznym stopniu spędzała sen z powiek. Bo to, że nie zajmuje uwagi większości polityków opozycji, widać gołym okiem. 

Cały artykuł dostępny jest w 11/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także