Zarzuty Grabarczykowi postawiono już rok temu. W grudniu 2018 do sądu trafił akt oskarżenia. Były minister infrastruktury nie przyznaje się do winy i twierdzi, że sprawa jest polityczna, bo jest posłem opozycji. Jednak takie same zarzuty postawiono byłemu posłowi PiS, Dariuszowi S., który miał być sądzony razem z Grabarczykiem.
Cezary Grabarczyk miał poświadczyć nieprawdę w dokumentach, by dostać pozwolenie na broń. Potwierdził zdanie egzaminu praktycznego niezbędnego, by uzyskać zezwolenie. Problem w tym, że egzamin... w ogóle się nie odbył. Zarzuty wobec S. są prawie identyczne. Aktem oskarżenia objęto również Beatę J – lekarkę, która wystawiła zaświadczenie lekarskie i psychologiczne o braku przeciwwskazań do używania broni przez Grabarczyka i S., podczas gdy badania także nie przeprowadzono.
Były minister z ramienia PO uważa, że jest niewinny, a sprawa jest efektem nieporozumienia. W sądzie tłumaczył, że przeszedł wszystkie niezbędne testy, w tym praktyczny.
To dopiero początek procesu Grabarczyka i S. Za poświadczenie nieprawdy w dokumentach oskarżonym politykom grozi 8 lat więzienia, za przekroczenie uprawnień – 10 lat.