Tzw. taśmy Kaczyńskiego (nagrane właśnie przez Birgfellnera) ujawniła kilka tygodni temu "Gazeta Wyborcza". W całej sprawie chodzi o negocjacje wokół budowy dwóch wież w centrum Warszawy przez spółkę Srebrna, związaną z ludźmi PiS. Przy inwestycji pracował Gerald Birgfellner, zięć Jana Marii Tomaszewskiego,który jest kuzynem prezesa PiS. Kaczyński odmówił austriackiemu biznesmenowi zapłaty za wykonaną pracę i zaproponował dochodzenie swoich praw w sądzie.
Prawnicy Birgfellnera, Roman Giertych i Jacek Dubois, złożyli w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kaczyńskiego. Potem zrobili to także posłowie Platformy Obywatelskiej oraz Ryszard Petru. W związku ze sprawą Birgfellner został już kilkakrotnie przesłuchany przez prokuraturę, która dotychczas nie zdecydował o wszczęciu śledztwa.
„Żałuję, że zaufałem Kaczyńskiemu”
W opublikowanym dzisiaj wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, Austriak po raz pierwszy tak szeroko opowiada o kontaktach z prezesem PiS i szczegółach dotyczących negocjacji ws. inwestycji spółki Srebrna.
Birgfellner opowiada jak poznał Jarosława Kaczyńskiego, a także kiedy pierwszy raz usłyszał o Srebrnej (grudzień 2016 r.) i szczegółach projektu (2017 r.). – Wtajemniczył mnie (Kaczyński – red.) w 2017 r. Spotkaliśmy się wtedy po raz pierwszy na Nowogrodzkiej (siedziba PiS). Dowiedziałem się, że chodzi o wieżowiec. Kaczyński przedstawił mi projekt, pokazał rysunki poprzedniego architekta i uzgodnienia środowiskowe. Powiedział, że mam się zastanowić. Projekt był niezwykle interesujący. Kapitalna lokalizacja, ale z drugiej strony bardzo skomplikowane warunki – mówi Austriak w rozmowie z „GW”.
Dalej Birgfellner opowiada o planach zagospodarowania działki i tego co miało znaleźć się w dwóch wieżowcach.
Na pytanie, dlaczego prezes PiS wybrał właśnie jego do projektu, skoro (zdaniem dziennikarzy "GW") Kaczyński "nie ufa cudzoziemcom", Austriak stwierdza: „ Myślę, że właśnie dlatego mnie oszukał, bo jestem cudzoziemcem. Wiedział, że pracuję w branży nieruchomości od długiego czasu, dowiedział się od rodziny o moich osiągnięciach w Austrii. Wiedział, że jego ludzie nie są w stanie podołać takiemu zadaniu jak budowa wieżowca przy Srebrnej”.
Rozmówca „GW” tłumaczy też, że tajemnicze jego zdaniem spotkania oraz dyskrecja w kwestii prac nad projektem nie dziwiły go wtedy, teraz jednak myśli inaczej. – Teraz, gdy o tym myślę, to faktycznie wydaje się dziwne. Wtedy ufałem Kaczyńskiemu, i to nie tylko dlatego, że był członkiem rodziny. To najważniejsza dziś postać w Polsce. Jeśli nie można było ufać jemu, to komu można – stwierdza Birgfellner.
„Dziwne, ale”...
Birgfellner w rozmowie z „GW” tłumaczy, że jego zdaniem Jarosław Kaczyński przez lata „udawał, że o robieniu pieniędzy nie ma pojęcia”, podczas gdy jest bardzo obeznany w tym zakresie.
Austriak odpowiada również na pytania dotyczące sławnej już koperty dla ks. Rafała Sawicza, któremu to Birgfellner miał rzekomo wręczyć 50 tys. złotych na polecenie Jarosława Kaczyńskiego. Rozmówca „GW” zapytany, czy uważał, że taka sytuacja (wręczenie nieznanej osobie kilkudziesięciu tys. zł.) jest dziwna, stwierdza: „Dziwne, ale skoro Kaczyński, najważniejszy polski polityk, poprosił, by przynieść mu pieniądze, bo musi zapłacić za podpis, bez którego projekt się nie zacznie, uznałem, że wszystko będzie w porządku. Byłem zadowolony, bo mogliśmy ruszyć z miejsca (z inwestycją – red.)”.
W rozmowie pada też pytanie dlaczego Birgfellner, który dla Kaczyńskiego jest rodziną, nagrywał spotkania z prezesem PiS. Jak tłumaczy Austriak, rozmowy nagrywał „co jakiś czas” ponieważ czuł, że „coś musi mieć w ręku, bo inaczej będzie po nim”. Birgfellner przyznaje również, że "niewykluczone", że posiada jeszcze jakieś nagrania ze spotkań z prezesem PiS.
Czytaj też:
RMF FM: Kaczyński zawarł umowę z Zalewską. Chodzi o wyboryCzytaj też:
Koalicja Europejska wygrywa z PiS