– Może będzie w następnej kadencji – poinformował poseł Arkadiusz Mularczyk, który z tematu reparacji zrobił sobie wehikuł polityczny. Poseł PiS wyjaśnia, że „jest to temat o charakterze fundamentalnym i dlatego powinien być rozpatrywany w spokoju”. Dziwne stanowisko, wziąwszy pod uwagę, że ten właśnie temat był dotychczas używany w instrumentalny sposób głównie do podgrzewania antyniemieckich nastrojów.
Scheda po PRL
Temat reparacji był przez ostatnich kilka lat jednym z najbardziej zakłamanych zagadnień. Wkomponowany w wątek germanofobii, służący mobilizacji elektoratu partii rządzącej, był przywoływany w kontekście niemal wyłącznie wiecowym. W gruncie rzeczy można powiedzieć, że polska opinia publiczna była regularnie oszukiwana, a przynajmniej mamiona możliwością ubiegania się o reparacje. Przy czym ani główny dysponent tematu, poseł Mularczyk, ani żaden inny polityk PiS nigdy nie sprecyzowali, w jaki sposób mielibyśmy się o reparacje ubiegać i jaką drogą prawną podążyć.
Czytaj też:
Niemieckie reparacje dla Grecji, ale nie dla Polski?Czytaj też:
„Do Rzeczy” nr 32: Dlaczego milczą o ataku na Kościół. Coraz częściej biją księży, bluźnią i obrażają, a lewicowe media unikają tego tematu
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.