Niemało wskazuje na to, że za rogiem czyha na nas katastrofa być może na miarę tej z frankowiczami, do których tym razem w rolach głównych dołączą – złotowicze lub – używając potocznego określenia naszej waluty – złotówkowicze.
A więc ci, którzy w ostatnich latach zaciągnęli potężne kredyty złotowe, nadmiernie ufając, że niska inflacja zagościła u nas na bardzooo długooo, a może nawet „na zawsze”. Tymczasem owa inflacja zaczęła właśnie niebezpiecznie rosnąć – i nie wiadomo, na jakim poziomie się zatrzyma, tym bardziej że nie widać, by Rada Polityki Pieniężnej paliła się, żeby unicestwić ją w zarodku. Co więc poczną złotówkowicze, gdy z obecnych niemal 3 proc. poszybuje ona do 5–6 proc. (albo i wyżej?), a w ślad za nią wysokość płaconych przez nich odsetek?
Czytaj też:
Co w najnowszym "Do Rzeczy"? Ziemkiewicz: Z lewicy zawsze można się pośmiać
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.