O młodości, miłości i walce o niepodległość – głosi jedno z haseł promujących film „Legiony”. Tej ostatniej paradoksalnie na ekranie jest najmniej i najwięcej zarazem. Najmniej, bo film nie jest kroniką czynu legionowego, nie jest to podróż od bitwy do bitwy, od jednego wielkiego zakrętu historii do drugiego. Dwie drobne potyczki, szarża pod Rokitną i bitwa pod Kostiuchnówką, to cały militarny urobek fabuły. Jednocześnie ani chwilę nie mamy wątpliwości, o co idzie gra i co kieruje bohaterami. Są więc „Legiony” filmem o walce o niepodległość, ale są też czymś ważniejszym. Pieśnią ku czci polskiej nieustępliwości, hartu ducha i wiary. Filmem arcypolskim.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.