Właśnie złapałem się na tym, że od dawna, a właściwie – biorąc pod uwagę cotygodniowy rytm felietonowy – od bardzo dawna nie zajmowałem się opozycją.
A przecież idą wybory, ba, jedne – do europarlamentu – mamy już nawet za sobą, a kolejne – do Sejmu i Senatu – tuż-tuż i w rzeczywistości niemal od początku roku – z krótkimi przerwami – trwa gorąca kampania przedwyborcza. Odbywają się konwencja za konwencją, ogłaszane są program za programem, padają obietnica za obietnicą. Dlaczego więc na śmierć zapomniałem o opozycji?
Czytaj też:
Kidawa-Błońska: Chcę Polski jak Wawel, a nie jak kamienica pana BanasiaCzytaj też:
Budka: Internet i tabloidyzacja mogą zagrozić demokracji. Konieczna zgoda ponad podziałami
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.