Zaproponowała, by każdy wpłacał na rzecz organizacji pomagających Australii równowartość swoich ostatnich zakupów. Ona sama na zachętę wpłaciła 645 zł, bo tyle zapłaciła w jakiejś drogerii. Swoją akcję nazwała „Shopping for Australia”.
Pomysł ostro skrytykowała znana recenzentka polskiego show-biznesu Karolina Korwin-Piotrowska, zarzucając Janachowskiej „bezmyślne propagowanie konsumpcjonizmu”, i nazwała ją i celebrytki, które dołączyły do akcji (np. Małgorzatę Rozenek), „oderwanymi od rzeczywistości”. – Chęć pomocy jest super, ale pomagajmy z głową – zaapelowała na koniec.
Raczej kiepskim pomysłem jest apelowanie do celebrytek o zdrowy rozsądek. Przecież gdyby go w najmniejszym stopniu przejawiały, nie byłyby celebrytkami.
Interes życia
Gwiazdy mniejsze i większe jak co roku w ramach zaangażowania w akcję WOŚP ruszyły do wystawiania na licytacjach swoich ubrań, autografów, pamiątek, mniej lub bardziej cennych rzeczy. Co prawda trudno przebić państwo Rozenków, którzy rok temu wystawili na aukcję swoje zamknięte w butelce oddechy, ale niektórym prawie się to udało.
Otóż blogerka modowa Kasia Tusk, prywatnie córka byłego premiera Donalda Tuska, wystawiła na aukcję spacer z nią samą i jej psem. Bonusem jest wizyta – uwaga! – w jej mieszkaniu, aby każdy mógł się przekonać, „jak małe jest w rzeczywistości”. Mogła pójść za ciosem i w pakiecie z wyprowadzeniem psa zaproponować posprzątanie mieszkania. Pewnie trzyma to w zanadrzu na przyszłoroczną licytację. To się nazywa łeb do interesów!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.