Sandra Skibniewska: Strach przed wirusem z Wuhan powoduje, że wszelkie doniesienia na jego temat paraliżują. Zwłaszcza w sytuacji, gdy dowiadujemy się, że na oddział zakaźny Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie trafił 46-letni pacjent z Olkusza z podejrzeniem zarażenia koronawirusem.
Tomasz Latos: Pacjent, o którym pani wspomina jest pod opieką lekarzy i nic nie wskazuje na to, przynajmniej na razie, iż w jego przypadku mamy do czynienia z koronawirusem.
Coraz więcej lekarzy i specjalistów w dziedzinie medycyny ocenia, że koronawirus prędzej, czy później dotrze do Polski. Pan też tak uważa?
Istnieje duża szansa, że wirus z Wuhan trafi do Polski.
Jesteśmy przygotowani na to, aby z nim walczyć?
Owszem. Niedawno zmienialiśmy ustawę o Inspekcji Sanitarnej i stworzyliśmy nową strukturę. Nie przypuszczałem, że tak szybko efekty naszej pracy będą mogły zostać wykorzystane w praktyce. Wszystko dzięki pionowej strukturze (rodzaj struktury organizacyjnej - red.) zarządzania.
Co się poprawiło dzięki nowym wdrożeniom?
Dużym plusem jest to, że wszelkie informacje mogą szybciej przepływać między jednostkami. Jesteśmy w stanie działać efektywniej. Wracając jednak do samego wirusa: apeluję, aby się nie obawiać. Monitorujemy sytuację przez całą dobę.
Minister zdrowia powiedział, że większym zagrożeniem dla Polaków jest grypa. Czy rzeczywiście grypa stanowi większy problem zdrowotny niż wirus z Wuhan?
Minister poniekąd ma rację. Musimy pamiętać, że w wyniku powikłań pogrypowych może dochodzić i dochodzi do śmierci. Rodzima grypa jest groźna. Zwłaszcza, że tak jak koronawirus jest wirusem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.