Samobójstwa nastolatków: młodzi ludzie nie dają sobie rady ze światem
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Samobójstwa nastolatków: młodzi ludzie nie dają sobie rady ze światem

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / Domena publiczna
98 dzieci popełniło w 2019 roku samobójstwo, w tym czworo poniżej 12 lat. Tych, którzy próbowali odebrać sobie życie, mogło być nawet dziesięć razy więcej. Nie zauważamy, jak często młodzi ludzie nie dają sobie rady ze światem.

Wśród osób w wieku 15-24 lata samobójstwo jest obecnie drugą, po wypadkach komunikacyjnych, przyczyną zgonów. Oficjalne dane policyjne pokazują, że ok. setki osób do 18. roku życia rocznie odbiera sobie życie. Realne liczby mogą być jednak nawet trzykrotnie wyższe, gdyż statystyki nie uwzględniają osób, które zmarły w szpitalu kilka czy kilkanaście dni po próbie samobójczej.

– W ostatnich latach wzrosło zagrożenie reakcjami o charakterze autodestrukcyjnym, usiłowań samobójczych, samouszkodzeń, a także np. ucieczki od problemów w narkotyki czy zaburzenia jedzenia. Widać bezradność świata dorosłych, przez lata nie tworzyliśmy programów profilaktycznych i odpowiednej atmosfery edukacyjnej, by przygotować młodych ludzi do wejścia w świat – mówi prof. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Zaklęty krąg

Do próby odebrania sobie życia prowadzi splot wielu czynników: po pierwsze genetycznych, po drugie związanych z cechami osobowości, po trzecie – środowiskowych. Na geny wpływu nie mamy, osobowość kształtuje się w pierwszych latach życia, jednak najważniejsze wydają się czynniki środowiskowe, czyli dla młodych ludzi rodzina, rówieśnicy i szkoła.

Newralgicznym momentem jest okres dorastania. Zapracowani rodzice zmianę zachowania nastolatka uznają często za przejaw „trudnego dorastania” lub sądzą, że jest już wystarczająco „dorosły” i nie trzeba aż tak bardzo poświęcać mu czasu. Coraz krótsze rozmowy, zdawkowe pytania: „co w szkole?”, na które młody człowiek odpowiada równie zdawkowo, a potem zamyka się w pokoju, słucha muzyki przez słuchawki lub spędza czas wpatrzony w ekran smartfona. Do tego dochodzi naturalna w okresie dorastania potrzeba młodego człowieka, by już nie wszystkim dzielić się z rodzicami.
Zdaniem prof. Heitzmana, nawet co trzeci polski nastolatek wymaga pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej. Jednym z najczęstszych powodów są zaburzenia depresyjne. Objawy: smutek, przygnębienie, niechęć do działania, apatia, utrata zdolności do przeżywania radości, uczucie bezsensu własnego życia, niskie poczucie własnej wartości, a w bardzo poważnych przypadkach – myśli samobójcze i próby samobójcze. Często objawy są nietypowe: drażliwość czy aroganckie zachowanie, zniechęcające do nawiązania kontaktu. Niedostrzeżona depresja często występuje u dzieci pozornie niesprawiających problemów, grzecznych, dobrze się uczących, mających za to problem z kontaktami z rówieśnikami. – Rodzice pochłonięci pracą i obowiązkami domowymi zakładają, że jeżeli młody człowiek nie mówi o problemach, to znaczy, że ich nie ma. Dobre oceny, zdawkowo rzucone pytanie: „Co w szkole”” i odpowiedź: „Nic nowego” usypiają rodzicielską czujność i pogłębiają nastoletnią samotność – mówi Lucyna Kicińska Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego.


Zdaniem ekspertów, podstawą, żeby zapobiec depresji, są dobre relacje w rodzinie. – Naturalną potrzebą dziecka jest potrzeba wsparcia i opieki, którą powinno mieć w domu. Często jednak rodzina nie daje takiego wsparcia – przyznaje prof. Heitzman. Problemy zaczynają się, gdy takie dziecko czuje się nieakceptowane przez rówieśników. Np. chłopak trafia do klasy, gdzie większość kolegów jest zainteresowana grami komputerowymi i piłką nożną, a on lubi czytać. Dziewczyna nie czuje się akceptowana przez koleżanki, bo np. ubiera się inaczej niż one. Sytuację mógłby pomóc rozwiązać nauczyciel, ale zwykle nie ma na to czasu, nie zauważa problemu lub go bagatelizuje. – Gdy pyta się młodzież, z czym są związane problemy w szkole, to pierwszą odpowiedzią jest „odrzucenie przez rówieśników”. Dzieci nie lubią szkoły nie dlatego, że mają sprawdziany, tylko z obawy, „czy zaakceptują mnie koledzy, czy nie wyśmieją i nie powiedzą, że jestem dziwny”. Dopiero na drugim miejscu są trudności w nauce, a na trzecim niemożność porozumiewania się z nauczycielami – mówi prof. Heitzman. Jego zdaniem, zbyt często rola szkoły ogranicza się do realizacji podstawy programowej, a dziecko postrzega się jak „produkt, który ma się naładować wiedzą”.
Młody człowiek, który nie radzi sobie z kontaktami w realu, szuka oparcia w Internecie. Zdarza się, że tam znajduje pomoc, jeśli trafi na osoby, które mają lub poradziły już sobie z podobnymi problemami lub pozna „bratnią duszę”, częściej jednak Internet tylko na pewnie czas daje złudne poczucie bycia w grupie przyjaciół. Zwykle po pewnym czasie pojawia się jeszcze większe poczucie pustki. Brak oparcia w rodzinie, hejt, przemoc rówieśnicza, poczucie osamotnienia przy pewnych cechach osobowości może prowadzić do podjęcia próby samobójczej.
Z problemem depresji nie radzą sobie nauczyciele niedostrzegający problemu czy nawet pedagodzy szkolni. – Pamiętam przypadek, kiedy dziecko usłyszało od pedagoga szkolnego: „Musisz mi obiecać, że więcej nie będziesz mieć myśli samobójczych, bo inaczej muszę powiedzieć o tym rodzicowi”. A przecież nad myślami samobójczymi się nie panuje, nie można ich po prostu wyrzucić sobie z głowy – dodaje Lucyna Kicińska.

Wołanie o pomoc

Większości rodziców, gdy słyszą o samobójstwach czy próbach samobójczych dzieci, wydaje się, że ich to nie dotyczy. Tymczasem z badań Lucyny Kicińskiej wynika, że nawet 7 proc. nastolatków przyznaje się do podjęcia przynajmniej jednej próby samobójczej. – Słyszę od rodziców: „Córka tylko mówi, że się zabije, to jedynie próba zwrócenia na siebie uwagi”. Pytam wtedy: „Dobrze, a skoro tak, to czy zwraca pani na nią uwagę?”. I wtedy zapada cisza, bo my stawiamy dobrą diagnozę, że dziecko woła w ten sposób o pomoc, ale potem „zasłaniamy sobie uszy” i nie reagujemy – dodaje Lucyna Kicińska.

Jeśli doszło do próby samobójczej, rodzice są przerażeni. Zdarza się, że dopiero wtedy zauważają problemy dziecka. – Rodzic panicznie zaczyna szukać pomocy. Chce, żeby dziecku coś wytłumaczyć, natychmiast je wyleczyć. Tymczasem przyczyny tego, że dziecko próbuje popełnić samobójstwo, są złożone, dlatego leczenie też jest złożone i powinno obejmować wiele środowisk: rodzinę, szkołę i samo dziecko– mówi prof. Tomasz Srebrenicki z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Często konieczna jest praca z całą rodziną i szkołą. Gdy rodzic ma zaburzenia depresyjne, albo problemy z relacjami w związku, to wskazana jest też terapia rodzica. – To wszystko powinno dziać się równocześnie. Zdarzają się sytuacje, gdzie rodzic czy szkoła odmawiają współpracy, wtedy ukierunkowujemy się na pracę z nastolatkiem – mówi prof. Srebrenicki.

Reakcje paniki

Dramat z psychiatrią dziecięcą w Polsce polega na tym, że nikt nie zwraca uwagę i nie reaguje, gdy problemy się pojawiają. Zwykle dostrzega się je, gdy są już poważne: dziecko jest w głębokiej depresji, odmawia chodzenia do szkoły, nadużywa alkoholu, wpada w narkotyki lub jest po próbie samobójczej. Wtedy dopiero zaczyna szukać się pomocy – zwykle w przepełnionych i przez lata niedoinwestowanych oddziałach psychiatrii dziecięcej. Jednak szpital to powinno być ostatnie, a nie pierwsze ogniwo systemu pomocy psychologiczno-psychiatrycznej.

Zdaniem prof. Heitzmana, reforma psychiatrii dziecięcej, która obecnie ma się zacząć, ma dobry kierunek. Celem jest to, żeby dziecko z problemami depresji czy zaburzeń zachowania było diagnozowane wcześniej i od razu trafiało pod opiekę psychologa, psychoterapeuty. Jeśli nie będą w stanie pomóc, dziecko trafi do psychiatry, a w bardzo ciężkich przypadkach: do szpitalnego psychiatrycznego oddziału dziecięcego. Po leczeniu w szpitalu ma znaleźć się pod opieką poradni psychologicznej w rejonie zamieszkania. Są już ogłoszone przez NFZ konkursy na poradnie psychologiczno-psychoterapeutyczne dla dzieci i młodzieży.

Pytanie tylko, czy nie zabraknie pieniędzy, mądrych psychologów i terapeutów oraz czy rodzice, nauczyciele i pedagodzy w szkołach staną się bardziej wyczuleni i zaczną wcześniej dostrzegać problemy dziecka. Niezbędne byłyby spotkania/ warsztaty dla rodziców, jak rozmawiać z nastolatkami i szkolenia/ warsztaty dla nauczycieli, by potrafili (i chcieli) uczyć swoich uczniów nie tylko polskiego i matematyki, ale też wzajemnej akceptacji i rozwiązywania konfliktów. – Nie potrafimy rozmawiać z dziećmi, a w sytuacji trudnej dla nich dać im wsparcia, by rozwiązały problem. Dlatego wkładają sobie słuchawki do uszu, by nas nie słuchać – dodaje prof. Heitzman.

Gdzie szukać pomocy:
Antydepresyjny Telefon Zaufania Forum Przeciw Depresji: (22) 594 91 00, środa, czwartek godz. 17-19
Całodobowe Centrum Wsparcia dla Osób w Kryzysie Psychicznym Fundacji ITAKA: 800-70-22-22, całą dobę 7 dni w tygodniu
Telefon dla Rodziców i Nauczycieli w sprawie Bezpieczeństwa Dzieci Fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę”, 800 100 100, pon.-piątek godz. 12-15
Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka, pon-piątek 8.15-20.00
Mapa punktów pomocy psychologiczno-psychiatrycznej: forumprzeciwdepresji.pl

Artykuł został opublikowany w 9/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także