Ale w Grenadzie zaraza”. Któż nie zna czwartego wersu pierwszej zwrotki Mickiewiczowskiej „Alpuhary”?
W tradycyjnej historii zajmującej się dziejami królów i wojen, ale również w marksistowskiej, zajętej bez reszty rozwojem sił wytwórczych i stosunkami produkcji, elementy od człowieka niezależne omawiane były na marginesie albo wcale. Zmiany klimatu, wybuchy wulkanów, a nawet wielkie epidemie były elementem dekoracji i dopiero ostatnio zaczyna się przyznawać im moc sprawczą (wyjątkiem Stary Testament, w którym egipskie plagi – szarańcza, pomór, epidemia – a nie „czyn zbrojny” umożliwiły ucieczkę Żydów spod władzy faraona).
Czytaj też:
Zdrowy rozsądek kontra histeria
Czytaj też:
"Kogo nie zabije, tego wzmocni”?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.