Smoleńsk w cieniu wirusa

Smoleńsk w cieniu wirusa

Dodano: 
Piotr Semka
Piotr Semka Źródło: PAP / Arek Markowicz
Straszna data 10 kwietnia. W tym roku przyćmiona przez powagę nowych, jakże innych rodzajów śmierci. Gdyby nie pandemia, PiS na pewno obchodziłby 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej o wiele bardziej uroczyście.

Dekada, która dzieli nas od tamtej pamiętnej soboty, była twardą walką o uczczenie jej ofiar oraz o pełne wyjaśnienie jej okoliczności. To pierwsze się udało. Mimo złej woli władz Warszawy powstał pomnik ku czci ofiar lotu do Smoleńska i godnie uczczony został prezydent Lech Kaczyński. Dopilnowano absolutnego minimum, choć Warszawa, rodzinne miasto zmarłej głowy państwa, wciąż nie może doczekać się ulicy ku jego czci. Tak jak inne miasto symbol – Gdańsk – nie potrafi żadnej ulicy nadać imienia innej ofiary Smoleńska – Anny Walentynowicz.

PiS zakończył tradycję marszów w kolejne miesięcznice. Pewność siebie natomiast odzyskują politycy Platformy, oskarżając tych, którzy szukali prawdy o tym, co się stało na lotnisku Siewiernyj, obelżywym określeniem „kłamców smoleńskich”.

Gdy piszę te słowa, nic jeszcze nie wiadomo na temat tego, czy komisja śledcza Prokuratury Krajowej lub komisja Antoniego Macierewicza ogłoszą jakiś nowy raport. Tajemnica katastrofy 10 kwietnia nauczyła badaczy pokory. Zbladły nadzieje na to, że pełne wyjaśnienie faktów jest w zasięgu ręki. Jednak to nie oznacza, że można zapomnieć o skali zaniedbań z pierwszych tygodni po wydarzeniu.

Półtora miesiąca temu Anita Gargas, jako jedna z niewielu wierna swemu zaangażowaniu w wyjaśnienie tajemnicy 10 kwietnia, w swoim „Magazynie śledczym” pokazała, jak Rosjanie chytrze pozorują chęć współpracy z polską grupą śledczą prokuratury. Jak buksuje w miejscu misja mediacyjna w sprawie śledztwa smoleńskiego, którą w imieniu Rady Europy prowadzi Heinz Fischer, były prezydent Austrii. Kiedy dowiemy się czegoś nowego o okolicznościach tragedii? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Coś mi mówi, że jeśli się to stanie, to w wyniku jakiegoś dziwnego splotu wypadków. Czyjeś służby specjalne zemszczą się na kimś, ujawniając nieznane fakty na temat tragedii.

Na razie cieszą choć drobne zmiany w zbiorowej świadomości i obyczajach. Tak było parę tygodni temu, gdy kandydat na prezydenta Szymon Hołownia użył w klipie wyborczym kpiącego motywu „jednego drzewa” i samolociku z papieru. Swoje oburzenie w Krakowie zademonstrowali nie tylko politycy PiS, lecz także część liderów partii opozycji z lewicy i PSL. Nie wszyscy muszą uważać Smoleńsk za ważną cezurę w swoim życiu. Jednak przerabianie Smoleńska w kabaretowy wygłup winno obrażać wszystkich. Nie tracę nadziei, że kiedyś tak będzie.

Czytaj też:
Uroczystości z okazji 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej. "Tamten krzyk dzwoni wciąż głośno w uszach"

Czytaj też:
"Dziesięć lat smoleńskiej wojny domowej wystarczy". Zaskakujący wpis Tuska

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także