Jeden z prywatnych szpitali w Warszawie odesłał czterech pacjentów onkologicznych na "domową kwarantannę". Na tamtejszym oddziale hematoonkologii stwierdzono zakażenia koronawirusem. Po kilku dniach stan zdrowia wypisanych ze szpitala osób zaczął się gwałtownie pogarszać, dostali m.in. wysokiej gorączki.
Prywatna placówka nie chciała ich jednak z powrotem. Polecono im zgłosić się do publicznego Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM) w Warszawie.
Dwóch z czterech pacjentów zmarło po tym, jak trafili do publicznej placówki. – Ich stan był na tyle poważny, że trafili na oddział intensywnej terapii – mówi "rzeczpospolitej" dyrektor WIM gen. Grzegorz Gielerak.
Biznes ponad życie ludzkie
Poproszony przez "Rzeczpospolitą" o komentarz w tej sprawie Szymon Chrostowski z Fundacji Wygrajmy Zdrowie uważa zachowanie lecznicy za niedopuszczalne.
– To pokazuje, że biznes wygrywa z życiem człowieka, a w prywatnej ochronie zdrowia pacjent jest traktowany jak klient – mówi.
Przypadek WIM, to nie jedyny przykład przekazywania pacjentów z klinik prywatnych do publicznych placówek. Jak informują rozmówcy dziennika, prywatne szpitale nie chcą m.in. zajmować się pacjentami ortopedycznymi, odkąd odwołano dobrze płatne, choć niepline zabiegi.
Czytaj też:
Ministerstwo nakłada ograniczenie na lekarzy. Dostaną za to dodatkowe świadczenieCzytaj też:
Szef WHO: Najgorsze jeszcze przed nami