W czwartek w Warszawie odbył się strajk przeciwko zamrożeniu gospodarki w związku z pandemią koronawirusa. Protestujący skarżyli się, że pomoc, jaką rząd oferuje przedsiębiorcom jest niewystarczająca. Apelowali o odmrażanie kolejnych sektorów gospodarki, domagając się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim.
W nocy z czwartku na piątek warszawska policja opublikowała komunikat w tej sprawie na swoim profilu na Twitterze, informując o prewencyjnym zatrzymaniu wszystkich protestujących. Rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak przekazał, że strajk nie powinien się odbyć ze względu na obostrzenia, które wykluczają zgromadzenia.
Wśród zatrzymanych był organizator manifestacji Paweł Tanajno, który kandyduje w wyborach prezydenckich.
"Zatrzymanie po URMem o 1:30. Wywiezli mnie do jakiegoś odludnego miejsca w Leginowie. Trzymali przez 5 godzin na tylnim technicznym siedzeniu "suki". Co chwile trzaskali drzwiami, było cholernie zimno, nie dało się spać. O 6:30 półprzytomnemu wręczyli 3 karteczki do podpisania i zaproponowali 500 zł mandatu. Z zamkniętymi oczami z zaspania odmówiłem podpisania czegokolwiek i przyjęcia mandatu. Powiedzieli że mogę sobie iść nie wiadomo gdzie i jak" – napisał Tanajno na Facebooku.
Polityk wyraził wdzięczność swoim zwolennikom, że czekali na niego pod komisariatem. Jednocześnie zapowiedział, że jest gotów powtórzyć demonstrację.
Czytaj też:
"Żądamy wyjaśnień czy pan premier Morawiecki i pan premier Sasin mieli do tego prawo"Czytaj też:
Kto najlepiej wypadł podczas debaty w TVP? Ciekawe wyniki
Czytaj też:
Bank ING: Polska wprowadziła najsilniejszą tarczę antykryzysową w regionie