– Byłem ciekawy, co z tego wyrośnie i kilka lat temu Rafał Trzaskowski otworzył usta. Nie grał już swoimi kolegami i sam zaczął mówić. Przeżyłem wtedy spore rozczarowanie, bo się okazało, że ten człowiek nie ma żadnych właściwości, zdania. Nominacja Trzaskowskiego na kandydata zakończyła się tym, czym musiała, czyli kompletną porażką, bo zamienił się w miks Hołowni i Kidawy-Błońskiej. Ma chyba tych samych doradców, bo histeria, z jaką prezentuje swoje wypowiedzi jest żywcem wzięta z Hołowni, a to, że się to wszystko nie klei, to z Kidawy-Błońskiej – punktuje Otoka-Frąckiewicz.
Otoka-Frąckiewicz: Trzaskowski jest awatarem swojej partii i środowiska
Publicysta wskazuje, że Trzaskowski "nie klei logicznie żadnych elementów swoich wypowiedzi". – Panie Trzaskowski, pan nie musi zostawać prezydentem Polski, by namówić prezydenta Warszawy, aby Lech Kaczyński miał swoją ulicę. Pan teraz jest prezydentem Warszawy i może pan sam siebie namówić do tego. Tymczasem, gdy była taka szansa jakiś czas temu, to nie zrobił pan nic, aby zablokować likwidację Al. Lecha Kaczyńskiego – komentuje głośną wypowiedź Trzaskowskiego.
– Ciągle uważam, że gdyby się wyrwał z partyjnych okopów to może namieszać, ale widzę, że nie ma najmniejszych szans, aby wyrwał się ze szponów partyjnej propagandy. Najprawdopodobniej nie ma żadnych przemyśleń, jest awatarem swojej partii i środowiska. Być może zostało coś w nim z młodego Rafała, ale przekroczył ten próg, za którym nie ma nic do powiedzenia – puentuje Otoka-Frąckiewicz.
W dalszej części wideokomentarza m.in. o radiowej Trójce. Zachęcamy do obejrzenia!
Czytaj też:
Trzaskowski obiecuje po zwycięstwie ulicę Lecha Kaczyńskiego. "Ciekawy przypadek rozdwojenia jaźni"