"Nie codziennie zdarza się, że, że sędziowie w całym kraju na znak protestu przestają pracować. Jednak we wtorek rano sędziowie w całej Polsce przerwali rozprawy czy studiowanie akt spraw, aby zaprotestować przeciwko postępowaniu przed pewnym szczególnym sądem w Warszawie. Tam Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego naradzała się, czy uchylić immunitet Igora Tuleyi. Ten warszawski sędzia jest w Polsce symbolem walki o państwo prawa" – pisze korespondent "Sueddeutsche Zeitung" Florian Hassel.
Dziennikarz opisuje kontrowersje wokół powołanej Izby Dyscyplinarnej. "Według kilku orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE i jeszcze do niedawna niezawisłego polskiego Sądu Najwyższego Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. Zgodnie z tą interpretacją sędziowie tej izby nominowani politycznie nie są sędziami, a ich decyzje są nieważne" – pisze Hassel.
"SZ" opisuje, że sędzia "prowadził przez Warszawę marsz protestu sędziów z całej Europy i jako mówca na festiwalach rockowych, w kawiarniach i ośrodkach obywatelskich w całym kraju wyjaśnia swoim rodakom, co oznacza jego zdaniem likwidacja państwa prawa". "Sędzia Tuleya nie handlował narkotykami i nie brał łapówek. Według rządu jego wykroczenie jest gorsze: Sędzia sprzeciwił się domniemanemu złamaniu prawa przez rządzących" – dodaje Hassel. I opisuje, że sędzia nakazał prokuraturze ponowne śledztwo w sprawie głosowania nad budżetem w Sali Kolumnowej Sejmu pod koniec 2016 roku.
Dalej korespondent cytuje sędziego Igora Tuleyę, który zarzuca Komisji Europejskiej, że ze względów politycznych, jak toczące się negocjacje budżetowe, nie działa dość konsekwentnie wobec Polski i Węgier, Rumunii czy Czechom. "Zamiast nałożyć na polski rząd dotkliwe kary pieniężne w związku z dalszym funkcjonowaniem Izby Dyscyplinarnej, KE poprosiła tylko o dalsze informacje i wyjaśnienia" – dodaje gazeta.
Czytaj też:
Tuleya komentuje decyzję Izby Dyscyplinarnej. "To jest bulwersujące"Czytaj też:
"Radykalny dokument, który dzieli". Biedroń krytykuje "Kartę Rodziny"