Pośrednio do wyborców swoich kontrkandydatów Prezydent zwracał się już w wieczór wyborczy po pierwszej turze tamtych wyborów, gdy przede wszystkim oświadczył, że za cel stawia sobie przywrócenia szacunku i solidarności w życiu publicznym, a nadto wyraził uznanie dla patriotyzmu i zaangażowania swoich konkurentów, którzy swój start wtedy kończyli. To był zupełnie nowy ton, potem słyszany znaczenie rzadziej, choć były wyjątkowe momenty, gdy w swych działaniach do tamtych deklaracji nawiązywał (jak weto przeciw zmianom podjętym przez PiS w prawie wyborczym w interesie własnym i PO).
Dziś potrzeba więcej niż słów, wystarczy przypomnieć sobie wybory do Senatu. PiS wygrałby je bez trudu, gdyby zawarł przed wyborami możliwy sojusz z PSL i Konfederacją. Wystarczyło, szanując mandat społeczny, w kilkunastu okręgach poprzeć kandydatów tych partii, w zamian za ich poparcie w osiemdziesięciu paru pozostałych. PiS wybrał jednak strategię „tylko my”, a wraz z nią problemy, których doświadcza dziś.Co jednak było za trudne dla partii – powinien podjąć Prezydent. Dziś już wiadomo, że będzie druga tura, w której będzie konkurował z Rafałem Trzaskowskim.
Obóz Andrzeja Dudy musi być świadom ryzyka izolacji, i tego, że choć wyborcy decydują sami, jednak głos liderów, na których zagłosowali, jest czynnikiem ważnym. Sztab Prezydenta już dziś musi myśleć o uzyskaniu poparcia Krzysztofa Bosaka i przynajmniej życzliwej neutralności, więc postawy analogicznej do Pawła Kukiza pięć lat temu, ze strony Władysława Kosiniaka-Kamysza. Wbrew postawie ich obu może być trudno pozyskać zdecydowaną większość ich wyborców, a to dla pokonania Trzaskowskiego będzie konieczne.
Prezydent musi obiecać zmianę, rzeczywistą zmianę. Są jeszcze trzy tygodnie na właściwe deklaracje programowe. I na uzgodnienie mechanizmu gwarancyjnego, nadającego deklaracjom wiarygodność. Powinien obu liderom zaproponować utworzenie rzeczywiście koalicyjnej Kancelarii, pracującej dla koalicyjnej prezydentury. Koalicyjnej prezydentury, a więc bieżącego kontaktu z ich partiami na tym samym poziomie, co z własną macierzystą. Oczywiście przeszkodą może być tu partia. Ale dla PiS również wczesne uruchomienie takiego mechanizmu może być szansą na zachowanie (koalicyjnej) władzy za trzy lata. Psychologia, zamiłowanie do dominacji, nawyk stawiania na swoim – wszystko to jest przeciw. Za – jedynie interes publiczny, oby dostał szansę.
Czytaj też:
"Od wjazdu na cmentarz po wymiar sprawiedliwośc". Kosiniak-Kamysz. PiS zawłaszczył wszystkoCzytaj też:
Skandaliczne zachowanie Nitrasa. Poseł PO zaatakował obywatela
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.