Publicysta zauważył, że mechanizm, zgodnie z którym, stabilny Aleksandr Łukaszenka jest dla nas korzystniejszy, działał przez długi czas. –Łukaszenka rzeczywiście wielokrotnie odpierał, kontestował plany rosyjskie, by z Białorusi zrobić nieformalną część Rosji. Teraz o tyle się to zmieniło, że te plany się skonkretyzowały, a osłabienie Łukaszenki poprzez protesty bardziej go uzależnia od Moskwy. Im protestów jest więcej, tym bardziej Łukaszenka może być skłonny, by ulec rosyjskim żądaniom, przed którymi się bronił – tłumaczył.
Warzecha zwrócił także uwagę na fakt, że czasami wbrew zamiarom, można być czyimś funkcjonalnym sojusznikiem. – Chodzi o to, że realizując swoją agendę, wychodząc nawet ze słusznych założeń, można się stać czyimś sojusznikiem. Nie mam wątpliwości, że opozycja na Białorusi nie działa z inspiracji Kremla, ale paradoksalnie ta sytuacja, o ile nie pójdzie za daleko, czyli obalenia Łukaszenki, to może pomóc Moskwie, zamiast jej przeszkodzić. Oczywiście słuszne jest pytanie, co się wyłoni z chaosu, który by tam nastał, gdyby Łukaszenka został obalony. Obawiałbym się znaczącej destabilizacji państwa. Patrząc z punktu widzenia naszych interesów, czysto cynicznie, to w naszym interesie byłoby, by się to szybko zakończyło – ocenił.
Czytaj też:
Białoruski erzatz proletariat