Zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego oznaczałoby dla Polski kryzys polityczny, społeczny i moralny – podkreślał niedawno w liście skierowanym do pollityków Prawa i Sprawiedliwości prezes tej partii Jarosław Kaczyński. Podobne scenariusze kreślili także inni politycy obozu rządzącego. Podkreślanie dobrej współpracy rządu z prezydentem było - według doniesień medialnych - strategią PiS na ostatnie tygodnie kampanii.
Tymczasem głos w sprawie zabrał lider Porozumienia, były wicepremier Jarosław Gowin. W rozmowie z Agnieszką Burzyńską w programie "Onet Rano" polityk przyznał, że wygrana kandydata Koalicji Obywatelskiej rzeczywiście utrudniłaby Zjednoczonej Prawicy wyprowadzenie Polski z kryzysu gospodarczego, walkę z epidemią i realizowanie własnych elementów programowych – Ale nie będzie żadnej katastrofy – podkreśłił.
Jarosław Gowin przekonywał, iż nie należy patrzeć na te wybory jak na starcie dobra ze złem. – To normalny mechanizm demokratycznych wyborów i każdy werdykt Polaków trzeba uszanować – oświadczył.
Przypomnijmy, że wyboru głowy państwa dokonamy już w najbliższą niedzielę, 28 czerwca. Jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie ponad 50 proc. głosów, konieczna będzie druga tura. Wówczas zostanie ona zorganizowana dwa tygodnie później, a więc 12 lipca. O urząd prezydenta RP ubiega się w sumie 11 kandydatów. Są to: Robert Biedroń, Krzysztof Bosak, Andrzej Duda, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, Władysław Kosiniak-Kamysz, Mirosław Piotrowski, Paweł Tanajno, Rafał Trzaskowski, Waldemar Witkowski oraz Stanisław Żółtek.
Czytaj też:
Wolałby Żółtka... Zaskakujące wyznanie europosła PiSCzytaj też:
"Jesteśmy świadkami końca jego politycznej kariery". Zaskakujące doniesienia nt. Gowina